Pochodził z Ryk. Uczył się w Lublinie. Mateusz M. nie żyje. Polski nauczyciel języka angielskiego zginął podczas zamieszek w Chile - poinformował w środę dziennik "La Tercera".
Pochodził z Ryk. Uczył się w Lublinie. Mateusz M. nie żyje. Polski nauczyciel języka angielskiego zginął podczas zamieszek w Chile – poinformował tamtejszy dziennik „La Tercera”.
Jak podało CNN, Polak zginął w sobotę 19 października. Pocisk, który go zabił został wystrzelony przypadkowo z broni jego teścia, byłego wojskowego. Chilijczyk wyszedł z domu, by powstrzymać grabież jednego ze sklepów. Według ustaleń śledczych, Polak próbował mu pomóc. Gdy Chilijczyk usiłował powstrzymać złodziei, przypadkowo postrzelił swojego zięcia Mateusza M.
Postrzelonego w głowę mężczyznę próbowano ratować w szpitalu wojskowym w Maipu, jednak zmarł on po kilku godzinach. Policja aresztowała teścia zmarłego Polaka. Postawiono mu już zarzut nieumyślnego spowodowania zabójstwa. W dalszym ciągu trwa dochodzenie wyjaśniające okoliczności tragicznego zdarzenia.
Mateusz M. pochodził z Ryk. Ukończył IX LO im. M. Kopernika w Lublinie. Kilka miesięcy temu wyjechał do Chile, gdzie pracował jako lektor języka angielskiego. Na początku tego roku ożenił się z Chilijką. – Ci, którzy znali Mateusza, zapamiętają jego radość, dobroć, pozytywne nastawienie do życia oraz prostotę. Chcemy towarzyszyć rodzinie zmarłego w tych smutnych chwilach – napisały w komunikacie władze chilijskiego oddziału Wall Street Institute, gdzie pracował Polak.
W Chile trwają zamieszki związane z rosnącymi kosztami życia i ogromnymi nierównościami społecznymi. Bezpośrednią przyczyną ich wybuchu była podwyżka cen biletów za przejazd metrem w Santiago de Chile. Po tym protesty rozlały się na cały kraj. Zginęło już kilkanaście osób.