Fetor gnijących owoców, pył i huk pracujących w zakładzie maszyn to dla nas codzienność – skarżą się mieszkańcy. Ale na pomoc nie mogą się doczekać. Oskarżają lokalne władze o opieszałość.
Lokatorzy bloku przy ul. S. Skały na wyciągnięcie ręki mają należącą do firmy Megasort suszarnię owoców. Zajmuje się suszeniem i sortowaniem wytłoków owocowych. Ludzie długo wytrzymywali uciążliwości związane z działalnością suszarni.
Kilkakrotnie próbowali rozmawiać z właścicielami firmy, jednak – jak twierdzą – bezskutecznie.
Interweniowali w Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. W ub. roku inspektorzy ponad wszelką wątpliwość stwierdzili przekroczenia norm emisji pyłów i gazów do atmosfery. Nakazali zmniejszenie hałasu i usunięcie pyłu, który zalegał na dachu. Odbyły się rozmowy pomiędzy samorządowcami a przedstawicielami Megasortu.
– Porozmawiali i nic się nie dzieje. Nie są realizowane pokontrolne zalecenia. A sezon suszenia w pełni. Tu się nie da normalnie żyć – podkreśla w imieniu mieszkańców Wiesław Kwiatkowski.
Władze miasta zawiadomiły więc Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska w Lublinie i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Kilka dni temu inspektorzy WIOŚ byli na kontroli. Tym razem nie stwierdzono przekroczeń hałasu.
– Bo jak przyjechali inspektorzy, to od razu wyłączyli maszyny – argumentują mieszkańcy Skały 50. – A smród jak był, tak jest. – Już na pierwszy rzut oka widać, że zakład nie do końca wypełnia wcześniejsze zalecenia – twierdzi burmistrz Liwiński. – Jeżeli taka sytuacja będzie dalej, to powiadomimy prokuraturę.
Inaczej całą sprawę widzą przedstawiciele Megasortu. – Chcemy zainwestować tu kilka milionów złotych. Złożyliśmy dokumenty w starostwie i czekamy na pozwolenie na budowę. Jednak kolejne protesty mieszkańców blokują nasze inwestycje – tłumaczy Tomasz Sołtys, prezes zarządu Megasortu.