Trzy pracowniczki banku w Urzędowie przez siedem lat wyprowadziły z kont klientów ponad trzy miliony zł. Choć w papierach wszystko się zgadzało
– Od 2 lipca 2004 r. do 15 lipca 2011 r. przywłaszczyły mienie na łączną kwotę przekraczającą 3 mln 15 tys. zł na szkodę ponad 20 pokrzywdzonych – informuje sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
To klienci banku, którzy w oddziale w Urzędowie lokowali swoje pieniądze. Problem w tym, że nie mogli sprawdzać stanu swojego konta w Internecie. To ułatwiło pracowniczkom banku wypłacanie należących do klientów pieniędzy.
– Przy wypłacie kwot przekraczających 10 tys. zł konieczna była identyfikacja osoby. Robiły to same oskarżone – mówi Ozimek. Na podstawie podpisów złożonych przez klientów np. przy wcześniejszych wpłatach, podrabiały dokumenty potrzebne do wypłaty.
I tak np. z konta jednego z klientów dokonywały 10 wypłat na łączną kwotę 299 tys. zł. Innemu w pięciu "ratach” zabrały 173 tys. zł. Jak to możliwe, że klienci i bank przez siedem lat się nie zorientowali? – Oskarżone prowadziły wirtualną księgowość – wyjaśnia Ozimek.
Gdy zbliżała się kontrola, w dokumentach wszystko się zgadzało. Ale w rzeczywistości pieniędzy nie było. A gdy jakiś klient chciał wypłacić swoje środki, a tych już na jego koncie nie było, przelewały mu z konta innego z klientów. Część pieniędzy trafiała do kasy banku. Na spłatę "pożyczek”, które kobiety wcześniej same sobie wzięły.
Jak proceder wyszedł na jaw okazało się, że ostatecznie na kontach klientów brakuje ok. 433 tys. zł. Tyle muszą zwrócić wszystkie trzy oskarżone – Jolanta G. już oddała 120 tys. zł, Maria M. musi jeszcze oddać 132 tys. zł, a Anna Ch. – 180 tys. zł.
Kobiety zgodziły się na zaproponowane przez prokuraturę kary. Oprócz zwrotu pieniędzy i zapłacenia grzywny, czeka je dozór kuratora i kara pozbawienia wolności w zawieszeniu (od 1 roku i 8 miesięcy w zaw. na 4 lata do 2 lat w zaw. na 5 lat).