Do zakładu utylizacji w Stalowej Woli (woj. podkarpackie) trafiły aluminiowe opady składowane w Kraśniku przy ul. Kolejowej. Z hałd wydobywał się amoniak. Według szacunków kraśnickiego Starostwa Powiatowego, które nadzorowało akcję na terenie składowiska mogło znajdować się nawet 600 ton odpadów z huty.
– Odpady z Kraśnika zostały przewiezione do Stalowej Woli, do zakładu utylizacji – informuje Piotr Michałek, rzecznik Powiatowego Komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Kraśniku. – Na miejscu byli strażacy i policjanci, którzy pilnowali, aby na teren składowiska nie weszły osoby trzecie.
O sprawie informowaliśmy już w piątek, kiedy w Kraśniku pojawiły się pogłoski o ewakuacji mieszkańców z powodu wydobywającego się z hałd amoniaku. Osoby, które mieszkają w pobliżu składowiska nie musiały jednak opuszczać swoich domów. Strażacy, co 6 godzin sprawdzali stężenie amoniaku. Próbki powietrza pobrane ze składowiska zbadał też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie.
– W bezpośrednim sąsiedztwie poziomy były przekroczone 10-krotnie – podaje Jerzy Podgórski, sekretarz Starostwa Powiatowego w Kraśniku. – Nie zagrażało to jednak ani zdrowiu ani życiu mieszkańców. Dlatego nie było ewakuacji mieszkańców. W pobliżu składowiska są jedynie zakłady pracy, najbliższe budynki mieszkalne znajdują się w odległości ok. 200 metrów.
Według szacunków starostwa na miejscu było ok. 500-600 ton odpadów z huty.
Właściciel składowiska miał zgodę starostwa na składowanie tych odpadów w szczelnie zamkniętych pojemnikach, tymczasem były to hałdy. – O składowaniu tych odpadów wiedzieliśmy od maja – tłumaczy Podgórski. – Pod koniec czerwca cofnęliśmy pozwolenie – dodaje Podgórski. – 14 dni trwało, żeby decyzja się uprawomocniła. Właściciele składowiska tłumaczył, że wcześniej nie mógł wywieźć tych materiałów ze względu na pylenie. Czekał, aż spadnie deszcz. Nikt nie przewidział jednak, że po deszczu zajdzie reakcja, która spowodowała uwolnienie się amoniaku.
• Wobec tego, jakie konsekwencje poniesie właściciel?
– Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Droga administracyjna już się wyczerpała – dodaje przedstawiciel starostwa.