Rozmowa z Pawłem Dąbrowskim, nowym burmistrzem Urzędowa.
• Spodziewał się pan wygranej?
– Mówiąc szczerze nie. Nie spodziewałem się, że mieszkańcy w ten sposób zagłosują. To rzeczywiście była rewolucja. Zaskoczył mnie zwłaszcza wynik w Popkowicach, mateczniku mojego kontrkandydata (Stanisława Tompolskiego - red.), gdzie to ja wygrałem. W pierwszej turze o 8 głosów więcej miał tam mój kontrkandydat. Myślę, że ludzie po 30 latach zapragnęli zmiany. Uważam też, że znaczenie miał również szyld partyjny. Ja swojego członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości się nie wstydzę.
• Czym pan przekonał wyborców?
– Na pewno na ten mój wynik wyborczy zapracowała cała moja rodzina.
• W jaki sposób?
– Mój tata przez 60 lat pracował w aptece. To była jego misja. Służenie ludziom i tego mnie nauczył. Dopiero później doszła polityka. Mój elektorat domaga się m.in. usprawnienia pracy urzędu. Młodzi ludzie wyjeżdżają za pracą i moim zadaniem jest by ten trend zatrzymać. Ludzi mi zaufali i uwierzyli, że może się coś zmienić. Już się zmieniło. Mam na myśli rządowy program Rodzina 500+ i jego efekty. Ludziom powodzi się lepiej. Skończyło się już „branie na zeszyt”. Myślę, że w tej kwestii partyjny szyld mi pomógł.
• Jak będzie pierwsza pana decyzja?
– W pierwszej kolejności muszę zrobić audyt, zapoznać się z sytuacją finansową gminy, wejść w tryb pracy urzędu i spotkać się z pracownikami. Jest wiele rzeczy do zrobienia m.in. inwestycyjnych. Od 20 lat mieszkańcy Skorczyc proszą o budowę chodnika. I choć jest to droga powiatowa to mam nadzieję, że ta inwestycja dojdzie w końcu do skutku.
• Czy będzie rewolucja w Urzędzie Miejskim?
– Nie, nic takiego nie będzie. Choć muszę przyznać, że mój poprzednik maksymalnie upolitycznił ten urząd. To nie ulega wątpliwości, ale w gminie pracują ludzie doświadczeni i dobrze wyszkoleni. Na pewno są wśród nich tacy, z którymi chcę współpracować. Zaś z tymi, z którymi nie chcę – to się dopiero okaże. Absolutnie nie jestem zwolennikiem „miotły”.
• Czy przeprowadzi się pan do Urzędowa, bo mieszka pan w Opolu Lubelskim?
– Już wyjaśnię jak to było. Mój tata rzeczywiście nie jest stąd, ale mama jest rodowitą urzędowianką. Mamy ojciec był znanym urzędowskim gospodarzem i przed wojną pełnił podobną funkcję jak ja będę pełnić teraz. Natomiast ja w wieku 27 lat poszedłem na studia farmaceutyczne. Ożeniłem się, a ponieważ moja żona pochodzi z Opola Lubelskiego to w tym mieście zamieszkaliśmy. Natomiast w Urzędowie jestem codziennie, praktycznie przez cały dzień, od godz. 7 do 19. Oczywiście nad przeprowadzką też się zastanawiam, tym bardziej, że mam gdzie. Chcę mieszkać w Urzędowie, bo czuję się urzędowiakiem.
• Czy zrezygnuje pan z członkostwa w PiS?
– Zastanawiam się nad zawieszeniem członkostwa. Chcę być burmistrzem wszystkich mieszkańców.
• Kto poprowadzi aptekę, zajmie się klubem sportowym?
– Mam już następców. Ustalamy szczegóły.