Rozgrzebana skarpa, setka paneli fotowoltaicznych i oskarżenia o to, czy proboszcz nie przekroczył udzielonego pozwolenia. W Kraśniku rozpętała się dyskusja o inwestycji prowadzonej przez miejscową parafię na terenie objętym ochroną konserwatorską.
– Kraśnik w okresie PRL był systematycznie pozbawiany najcenniejszej tkanki historycznej – podkreśla dr Dominik Szulc, historyk z Polskiej Akademii Nauk i społeczny opiekun zabytków powiatu kraśnickiego, rodowity kraśniczanin. – W latach 60. wyburzono – na potrzeby bloków – większość budynków koszar kawaleryjskich, wniesionych w stylu późnego Imperium Romanowów. Wyburzono także północną i południową pierzeję kraśnickiego rynku, wykorzystując fakt, że historyczne kamienice i domy nie były jeszcze objęte ochroną konserwatorską. W ich miejscu stanęły socjalistyczne szkaradztwa. Podobnie uczyniono z północną stroną ul. Narutowicza. To, z czym mamy do czynienia obecnie – czyli trwała zmiana najbardziej ekspozycyjnego odcinka skarpy staromiejskiej – przypomina mi politykę komunistów wobec tkanki historycznej miasta. I nie boję się tych słów użyć. Zmiana kształtu tej skarpy to są działania, które bym porównał z wyburzeniem jednej z pierzei rynku.
Niewielka niwelacja, czy dewastacja
A sprawa rozbija się o prowadzony przez parafię – na terenie objętym ochroną konserwatorską – montaż instalacji fotowoltaicznej. Na skarpie ma być zamontowanych 100 paneli, a moc instalacji ma wynieść 50 kW. – Wzięliśmy na to pożyczkę (kilkaset tysięcy – red.) z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – mówi ks. kan. Jerzy Zamorski, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kraśniku. – Instalacja powstaje w dolnej części ogrodu parafialnego, na dole skarpy – bo na górze zostały wykonane odwierty pod pompy ciepła. W sprawie instalacji zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie z wnioskiem o pozwolenie na prowadzenie prac, a także wycinkę 13 drzew i takie pozwolenie dostaliśmy.
– Przed wydaniem pozwolenia na montaż paneli fotowoltaicznych i zgody na wycinkę drzew miały miejsce oględziny – przyznaje Agnieszka Stachyra z WUOZ w Lublinie. – Stwierdziliśmy, że jest możliwość lokalizacji takiej instalacji we wskazanym miejscu. W założeniach wniosku była mowa o "niewielkiej niwelacji terenu".
W związku z tym inwestor, czyli parafia, nie miała nałożonego obowiązku zatrudnienia archeologa, który pełniłby nadzór nad prowadzonymi pracami ziemnymi. Co do których pojawiły się właśnie wątpliwości. Temat został nagłośniony w mediach społecznościowych. „Historyczne serce Kraśnika jest właśnie DEWASTOWANE na zlecenie samego zarządcy” – alarmuje portal „Obywatelski Kraśnik”.
Zgodne czy niezgodne z pozwoleniem?
Interwencję podjął też dr Szulc, który był na miejscu i dokonał pomiarów. Jego zdaniem ingerencja w objęty ścisłą ochroną konserwatorską teren na pewno nie jest niewielka. – Dotyczy obszaru na długości 40 m, ale w związku z tym, że skarpa miała przed pracami kształt nieregularny, to nie na całym tym odcinku ingerencja była równomierna – zwraca uwagę dr Szulc. – Największa ingerencja dotyczy strony południowej – w przybliżeniu aż 15 m, najmniejsza północnej – ok. 2 m.
Ustaleń historyka nie potwierdza WUOZ, który będzie dopiero to wszystko sprawdzał – we wtorek na miejscu był pracownik urzędu.
– Oględziny wykazały, że prace ziemne wykonano. Na mocy protokołu ustaleń i wydanego w ślad za nim nakazu, prace ziemne zostały wstrzymane (może być natomiast prowadzony montaż paneli fotowoltaicznych-red.) Ale dokładny ogląd sytuacji będziemy mieć kiedy otrzymamy dokumentację od archeologa (od środy pracuje już na miejscu, gdyż we wtorek został znaleziony na miejscu fragment ceramiki późnośredniowiecznej -red.). Będą wykonane również dokładne pomiary., które pozwolą określić zakres ingerencji w grunt. Z zebranych dotychczas przez urząd informacji wynika, że teren w tym miejscu już dawniej był przekształcony.
– Żadna ziemia nie została wywieziona – jak sugeruje się na Facebooku. To jest nieprawda – oburza się ks. Zamorski. – Wszystko jest robione zgodnie z prawem – procedurami i pozwoleniem od konserwatora zabytków, które w tym przypadku jest najistotniejsze.
Miasto też sprawdzi
Sprawą parafialnej inwestycji zajmuje się też Urząd Miasta Kraśnik. – Działka nie jest objęta zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – informuje Katarzyna Piecyk, kierująca Referatem Rozwoju Przestrzennego. – Określenie zakresu prac wskazuje się w decyzji o ustaleniu warunków zabudowy.
Urzędniczka potwierdza, że inwestor o nie nie wystąpił. – Nie wydano decyzji o warunkach zabudowy – przyznaje Piecyk. I dodaje: – Wiemy o zaistniałej sytuacji. Trwają prace ustalające stan faktyczny i prawny realizowanej inwestycji.