W jaki sposób ścieki bytowe pojawiły się w kanalizacji deszczowej w lesie? – pytają burmistrza radni zaniepokojeni zanieczyszczeniem kolektora deszczowego. Urzędnicy z magistratu przekonują, że nieczystości zostały przyniesione przez... deszcz.
Pod koniec ubiegłego roku jeden z mieszkańców miasta zaalarmował kraśnickie Starostwo Powiatowego, że do lasu odprowadzane są zanieczyszczenia. Urzędnicy przeprowadzili oględziny końcowego odcinka miejskiego kolektora deszczowego w okolicy „Słonecznej Polany”.
– Zaobserwowano w kanale odkrytym kolektora oraz w miejscu jego wylotu znaczny odpływ zanieczyszczonej substancji – czytamy w piśmie, które starostwo przesłało na początku lutego do burmistrza Kraśnika. – Unoszący się w okolicy kolektora odór oraz widoczne na jego przepływie zanieczyszczenia w postaci osadu, w tym ich barwa w kolorze jasno brązowym świadczyły o tym, że są to ścieki bytowe powstałe z funkcjonowania gospodarstw domowych, w tym ludzkiego metabolizmu.
Sprawę poruszyli na ostatniej sesji radni Zbigniew Marcinkowski i Hubert Trukan.
– Może nie miałoby to aż tak wielkiego znaczenia, gdyby nie to, że istnieje tam funkcjonalne ujęcie wody – mówi radny Marcinkowski. I dodaje: – Zjawisko to ma miejsce na końcowym odcinku kolektora. Pojawienie się tam ścieków bytowych jest dla mnie wielką zagadką.
– Czy nie grożą nam jakieś sankcje? – dopytuje zaś radny Trukan.
– Nie możemy potwierdzić, że kolektor został zanieczyszczony ściekami bytowymi, są podejrzenia że zanieczyszczenia zostały tam przeniesione przez deszcz – przekonuje tymczasem Emilia Łukasik, p.o. rzecznik Urzędu Miasta w Kraśniku.
Innego zdania jest Starostwo Powiatowe. – Z oględzin wykonanych przez pracowników starostwa wynika, że w kanale znalazły się ścieki pochodzenia ludzkiego – mówi Daniel Niedziałek, rzecznik Starostwa Powiatowego w Kraśniku. – Nie było w konieczności wykonywania badań laboratoryjnych, aby to stwierdzić. Jest też bardzo mało prawdopodobne, aby ścieki trafiły do lasu w wyniku opadów deszczu. Monitorujemy to miejsce, sprawdzając czy nie doszło do powtórnego zrzutu nieczystości.
Teren patrolują też strażnicy miejscy. – Od tamtej pory pojawiają się tam regularne patrole – informuje Łukasik. – Nie zauważono, żeby kolektor był przez kogoś celowo zanieczyszczany.
Zdaniem urzędników z magistratu nie ma żadnego zagrożenia dla mieszkańców. – Woda pitna jest regularnie badana– zapewnia Łukasik. – Nie mamy informacji, żeby pojawiły się jakiekolwiek nieprawidłowości.
Miasto nie ma pozwolenia wodnoprawnego na odprowadzanie wód opadowych i roztopowych.
– W czasie, kiedy budowany był kolektor deszczowy takie pozwolenie nie było wymagane– odpowiada Łukasik.
Urzędnicy z kraśnickiego magistratu zapewniają, że kolektor jest zabezpieczony metalową klapą. Planowana jest też jego modernizacja.