Sprzedający mieszkania coraz bardziej windują ceny. Rekordowe stawki zanotowano w większości dużych miast. W Lublinie przeciętna cena ofertowa przekroczyła 7600 zł za mkw.
Takie informacje przynosi najnowsze raport Expandera. W maju ceny ofertowe po raz kolejny wzrosły. Najwyższe podwyżki w historii odnotowano m.in. w Gdyni, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Warszawie i Wrocławiu. W Lublinie na przestrzeni roku stawki podawane w ogłoszeniach wzrosły o ponad 15 proc. Aktualnie przeciętna cena to 7636 zł za mkw - wynika ze statystyk Expandera.
Mniej nowych ogłoszeń
- Patrząc na cały rynek, uwagę zwraca fakt, że roczne tempo wzrostu jest coraz szybsze. Średnio, w analizowanych przez nas 17 miastach, ceny wzrosły o 9 proc. W skali roku - mówi Jarosław Sadowski, z Expander Advisors.
Jeszcze miesiąc temu tempo wzrostu wynosiło ponad 7 proc. Dodatkowo w ciągu zaledwie miesiąca drastycznie spadła liczba nowo opublikowanych ogłoszeń o sprzedaży mieszkania. Co ważne mocny spadek dotyczy zarówno nowych mieszkań jak i używanych.
- Warto jednak dodać, że obecnie nie jest aż tak źle jak może się wydawać. Kupujący wciąż mają spory wybór - jeśli policzymy nie tylko ogłoszenia opublikowane w maju, ale wszystkie, które były aktywne, to było ich więcej niż choćby w grudniu czy styczniu. Jeśli jednak kolejne miesiące przyniosą podobną liczbę nowych ogłoszeń, a popyt na mieszkania utrzyma się na wysokim poziomie, to wybór lokali będzie coraz mniejszy - prognozuje Jarosław Sadowski.
Ciężko o dalsze wzrosty
Wiele osób zastanawia się obecnie jak długo ceny będą rosły. Kiedy ceny mieszkań wreszcie spadną?
- Trudno na to odpowiedzieć, ale wydaje się, że jeden z czynników nakręcających wzrosty w ostatnim czasie zaczyna się wyczerpywać - ocenia Jarosław Sadowski.
Dla kupujących mieszkanie z pomocą kredytu kluczowe znaczenie ma wysokość raty, a nie sama cena mieszkania. To poziom raty decyduje czy kogoś stać na dane mieszkanie. Tymczasem w czasie pandemii raty były niskie pomimo wzrostu cen mieszkań. Był to efekt obniżek stóp procentowych, który sprawił, że kredyty hipoteczne stały się najtańsze w historii. Dla przykładu w lutym 2020 r. zakup 50-metrowego mieszkania w Warszawie, przy 10 proc. wkładu własnego, wymagał płacenia raty wynoszącej ok. 2600 zł. Od tego czasu ceny mieszkań w stolicy wzrosty o 7 proc., a mimo to rata kredytu na takie mieszkanie wynosi 2 450 zł. W Lublinie przeciętna rata za 50-metrowe mieszkanie sięga 1631 zł miesięcznie. Jest o ponad 30 zł niższa niż w lutym.
Po ostatnich wzrostach cen mieszkań raty coraz bardziej zbliżają się jednak do poziomów z przed epidemii. Średnio wciąż są one o 4 proc. niższe. W poszczególnych miastach wygląda to jednak bardzo różnie. Dla przykładu w Krakowie i Gdyni, gdzie ceny mocno wzrosły, rata mniej więcej wróciła już do poziomu sprzed pandemii.
- Kolejne wzrosty nie będą tak łatwo akceptowane przez kupujących, bo raty są już dość wysokie. Gdy wzrosną stopy procentowe, to problem jeszcze bardziej się nasili, ponieważ raty będą jeszcze wyższe. Może więc pojawić się presja kupujących na obniżanie cen - ocenia Jarosław Sadowski.
Obniżki nie są pewne
Złą informacją dla osób planujących zakup mieszkania jest to, że ceny wcale nie muszą się zatrzymać na obecnym poziomie czy zacząć spadać. Mogą dalej rosnąć, napędzane przez inny czynnik – coraz wyższe ceny materiałów budowlanych. Mocno drożeje stal, drewno, płyty OSB czy izolacje termiczne. To wpłynie na koszt budowy nowych mieszkań, a więc również na ich ceny. To z kolei będzie oddziaływało na stawki na rynku wtórnym. Pojawia się jednak pytanie czy kupujący będą w stanie zaakceptować jeszcze wyższe ceny, zwłaszcza jeśli dodatkowo pojawią się podwyżki stóp procentowych.