Lubelski klub fitness 7FIT został zamknięty przez sanepid. Właściciela lokalu prawdopodobnie czeka też sprawa w sądzie. Powód? Działanie w trakcie epidemii.
Klub 7FIT został otwarty we wrześniu ubiegłego roku. Normalnie mógł działał tylko miesiąc, bo przyszedł drugi lock down. Jako nowa działalność przedsiębiorca nie dostał pomocy z tzw. tarcz finansowych.
– Musieliśmy jednak coś robić, bo nasze koszty to 120 tys. zł miesięcznie. Bez pomocy płynność finansową stracilibyśmy praktycznie z dnia na dzień – tłumaczy Paweł Kasperkowicz, prezes i współwłaściciel 7FIT, który zaznacza, że prawdopodobnie lokal w ogóle nie zostałby otwarty, gdyby w lipcu premier Morawiecki nie powiedział, że epidemia jest w odwrocie i drugiego lock down’u nie będzie. – Zaufaliśmy wtedy po prostu politykom.
Przedsiębiorcy z Puław też uginają się przed sanepidem.
W lokalu funkcjonuje stowarzyszenie zarejestrowane w Urzędzie Miasta jako klub sportowy. – Ćwiczyć mogli u nas tylko jego członkowie. Wszyscy uczestnicy zajęć sportowych deklarowali pisemnie, że przygotowują się do zawodów, a po kolejnych zmianach obostrzeń do obiektu wpuszczane były jedynie osoby będące członkami kadry narodowej – podkreśla Kasperkowicz. – Uważam, że przepisy zabraniające działalności są niekonstytucyjne ale i tak się do nich stosowaliśmy. Mieliśmy wiele kontroli sanepidu, które nie wykazywały najmniejszych nawet nieprawidłowości. Byłem nawet chwalony, że robię więcej niż trzeba.
Wszystko szło dobrze aż do początku kwietnia.
– W klubie prowadziliśmy wspólnie z sanepidem kilka kontroli. Podczas jednej z nich zastaliśmy ponad 30 ćwiczących osób bez odpowiedniej licencji – mówi kom. Kamil Gołębiowski, z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Policja pod nadzorem prokuratury wszczęła postępowanie dotyczące sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia dużej liczby osób. – Zbieramy dowody. Będziemy przesłuchiwać świadków – potwierdza Gołębiowski. – W tej sprawie nikt zarzutów nie usłyszał.
Zadziałał też sanepid nakazując zaprzestanie prowadzenia działalności.
– Od decyzji sanepidu będę się oczywiście odwoływał – podkreśla Kasperkowicz i dodaje, że prowadzony przez niego klub wciąż funkcjonuje. Ćwiczyć mogą w nim (tak jak sanepid zezwolił w piśmie zamykającym jednocześnie lokal – red.) wyłącznie olimpijczycy. – Dziennie to ok. 4-8 osób podczas gdy w normalnych warunkach przed pandemią moglibyśmy obsłużyć nawet 300 osób dziennie. Nie wiem, co będzie ze sprawą prowadzoną przez policję. Myślę, że stanę przed sądem gdzie dowiodę swoich racji. Nie zrobiłem nic niezgodnego z prawem.