Po raz pierwszy 5 gwiazdek. Za niekonwencjonalne podejście do restauracji, za włoskiego szefa kuchni, który spełnia marzenia oraz sklep z winami, serami i wędlinami.
Spodobała mi się także strategia włoskiego szefa kuchni, który powtarza, że gotuje tak, jak lubi, a komu nie po drodze, są inne restauracje. W karcie są sałaty, bruschette (pizza na chlebie), panini, inna zupa każdego dnia i drugie. Nie ma ich w karcie, szef kuchni gotuje, co sobie klient zamarzy. Rozmawia, tłumaczy, wspólnie komponuje sos. Poezja.
Nie da się ukryć, że lubelskie restauracje przysnęły. Popadły w sztampę, szefowie kuchni zamiast rozwijać kreację, przejmują biznes właścicieli. O inspiracji słuch zaginął. Dobrze, że na tym wypranym z ducha sztuki gastronomii pejzażu, trafiają się osobowości niezwykłe, nawiązujące do postaci Sztukmistrza z Lublina.
Zamówiliśmy deskę serów i deskę wędlin. Po 12 zł. W serach był Peccorino, Grana Padano, mocny Piave, Mangia e Gratta. Z butelką wina za 40 zł smakowały wybornie. Równie wyśmienite były wędliny: salami Spianata, Ventricina, Bresaola i mój ulubiony, suszony boczek Pancetta. W dodatku sery i wędliny kupicie na miejscu.
Zupa była jedna. Porowa za 8 zł. Za to rewolucyjnie dobra. Z radością dodałem kroplę włoskiej oliwy. W dodatku szef kuchni krążył między klientami, opowiadał, dyskutował… jak ja to lubię.
Ale zaskoczył nas przy drugim. Na co macie ochotę? M. poprosiła o rybę. Zaproponował Sola Livornese (15 zł) w sosie pomidorowym, na czarnych oliwkach, szpinaku i bakłażanie z grilla. Ja dostałem propozycję nie do odrzucenia: Tagliata za 25 zł. To plastry posiekanej wołowiny z rukolą, serem, sosem szefa kuchni. Sola była bardzo dobra, sos jeszcze lepszy. Takiego bakłażana z rusztu jeszcze nie jadłem.
Ale moja wołowina, mocno krwista zachwyciła mnie sosem. Włoski kucharz zrobił go z wina, czekolady, kakao i tajemnych esencji. I tu zaczęła się włoska szkoła jazdy. Wypiliśmy po kawie, omawiając z szefem kuchni desery. Wybraliśmy sorbet cytrynowy (w cytrynie) oraz brzoskwiniowy (w brzoskwini) po 13 zł. Emocje sięgnęły zenitu. Jakież to było dobre. Ale najciekawszy był finał. Sączyliśmy wino, zaczęliśmy rozmawiać z włoskim kucharzem o Lublinie, nocnym życiu, festiwalach, sztukmistrzach.
Nasza ocena. Za wyśmienity obiad, butelkę przedniego wina zapłaciliśmy 166.50 zł. Auriga to oryginalna włoska kuchnia z kapryśnym szefem kuchni. Auriga to sycylijskie klimaty, zapach winnicy, ekstrawaganckie pomysły na nocne kolacje z zawiązanymi oczami. To także możliwość dysputy, przegadania przepisu, sztuczek w kuchni i niekonwencjonalna wizja gotowania. Nawet jak trafi się wpadka, to drugiej takiej włoskiej knajpki nie ma po prawej stronie Wisły. No i ten sklep z serami. Pięć gwiazdek. Po raz pierwszy.
Restauracja Auriga w Lublinie
Lublin, ul. Hempla 5, tel. 504 445 231
Czynne codziennie od 8 do 22
Można płacić kartą