![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Noc Kultury 2019](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2020/2020-04/0c52dab6ef62fb8c879e7ed29b780103_std_crd_830.jpg)
Facebookowa grupa „Kultura w Kwarantannie” liczy ponad 62 tys. członków. W czasach samoizolacji stała się drugim domem dla miłośników sztuki
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Pierwotnie grupa miała charakter bardziej odtwórczy. Jej członkowie udostępniali strony muzeów czy teatrów, które dzieliły się sztuką. Polecano dobre książki, wskazywano gdzie można obejrzeć przeróżne filmy. Działalność „Kultury w Kwarantannie” ewoluowała. Pojawiła się cała masa wydarzeń „na żywo”, gdzie równie ważna jak sama treść jest interakcja na poziomie twórca-odbiorca. Prawdziwym ewenementem są „kwarantannowe” koncerty.
Aktywny napływ artyzmu
– Na początku artyści nie wiedzieli jeszcze, jak tworzyć do sieci, ale w bardzo szybkim tempie się tego nauczyli. Obecnie cały internet aż huczy od twórczości w trybie teraźniejszym. Kultura nauczyła się pływać w morzu internetu i te wydarzenia na żywo są coraz lepszej jakości – opowiada inicjator grupy „Kultura w Kwarantannie” Marcin Piotrowski.
– Wraz z napływem nowych osób zmieniają się trendy, pomysły i potrzeby. Grupa przeżywa teraz aktywny napływ artyzmu. To bardzo silny trend. Grupowicze coraz częściej chwalą się sztuką tworzoną przez nich samych. Po tym, jak pierwotnie dostarczaliśmy ludziom treści z zewnątrz, przyszła fala kultury oddolnej: pokazania wewnętrznego artyzmu członków grupy – podsumowuje Marcin Kurnik, jeden z koordynatorów grupy.
Ze względu na mnogość przesyłanych prac, powstała oddzielna grupa do dzielenia się swoją twórczością: Galeria Prac Waszych - #kultura w kwarantannie.
Maciej Lubaś od 16 lat prowadzi warsztaty gry na aborygeńskiej trąbie: didgeridoo, a wyjątkowa sytuacja związana z pandemią sprawiła, że po raz pierwszy przeniósł swoją aktywność do internetu: – Cieszę się, że mogę przekazywać wiedzę z gry na instrumencie w tych trudnych czasach. I to tak szerokiemu gronu odbiorców, bo w szczytowym momencie warsztatów, uczestniczyło w nich ok. 100 osób, a do tej pory filmik obejrzało ponad 2,2 tys. Po drugie, lubię testować nowe rzeczy. Super się czułem, będąc królikiem doświadczalnym. Sprawdzaliśmy, jaki jest odbiór i zainteresowanie, a że jest duże, to planujemy jeszcze 3 spotkania.
Didgeridoo i taniec
Kolejne warsztaty odbędą się w czwartek, 30 kwietnia, o godzinie 17. Aby wziąć w nich udział, wcale nie trzeba posiadać didgeridoo. Wystarczy rura PCV, a niektórzy uczestnicy poprzedniego spotkania posiłkowali się nawet tą od odkurzacza. – Korzystałem z domowych narzędzi, które pomagały mi w przedstawianiu różnych czynności. Przykładowo, wykorzystałem kieliszek, aby w sposób transparentny pokazać jak się układają usta w czasie gry. Musiałem tak poprowadzić zajęcia, żeby zaprezentować najczęstsze problemy, które przez lata obserwowałem na warsztatach. Starałem się również nawiązać nić porozumienia z uczestnikami, którzy za swoją obecność wrzucali pieniądze do „kapelusza”, co było bardzo miłym zaskoczeniem. Odbiór warsztatów był fantastyczny – opowiada Maciej.
Andrzej Strycharczuk, znany jako DJ Krzaku już ćwierć wieku ubarwia rzeczywistość, grając przyjemne, słoneczne reggae, energetyczne jungle czy fuzję gatunków z różnych zakątków świata – world music, a od 14 lat prowadzi autorski program w akademickim Radio Kampus. Wybuch epidemii z dnia na dzień pozbawił go źródła utrzymania. Regularne transmisje swoich setów poprzez grupę „Kultura w Kwarantannie” pozwalają mu zarobić na przeżycie: podczas każdego z nich dostępna jest dobrowolna donacja. Obecnie bezrobotny artysta ma również kilka innych pobudek do dzielenia się swoją twórczością. Muzyka to jego pasja, bez której nie wyobraża sobie życia: – Pozbawiony możliwości pójścia do klubu zacząłem robić to z domu, aby mieć zajęcie, nie dać się zwariować w izolacji, i wreszcie, nie wypaść z rytmu. Chciałem też umilić te trudne dla wszystkich chwile radosnym, muzycznym akcentem. Dać moment wytchnienia, choćby w tańcu. Fani nie mogą teraz uczestniczyć w wydarzeniach muzycznych, więc te wydarzenia przyszły do nich – mówi.
Niemałe znaczenie ma dla niego charakter grupy: – To działanie oddolne, społeczne, nie skażone polityką, nastawione do dzielenia się szeroko pojętą kulturą w czasach, kiedy dostęp do niej jest bardzo utrudniony. Taka inicjatywa pozwala w jednym miejscu zgromadzić artystów zajmujących się różnymi gałęziami sztuki i pozwoli im poszerzyć swoje kręgi. Dodatkowo dzięki „Kulturze w Kwarantannie” możemy łatwiej przeprowadzać bardziej zwarte akcje i pomóc innym, często bardziej potrzebującym.
Kultura pomaga
DJ Krzaku wraz z innymi artystami uczestniczył w cyklu „Gramy dla Szpitali”, gdzie wspólnie z innymi inicjatywami, takimi jak „Zostań z muzyką” i „Operacja Czysta Rzeka” zbierano pieniądze dla szpitali oraz wydarzeniu „Gramy dla Kacpra”, dzięki któremu udało się dołożyć kilka tys. zł do uzbieranych 9 mln., aby chory na rdzeniowy zanik mięśni chłopiec mógł wyjechać na operację do USA.
– Przykład historii Kacpra, meandrów zbiórki, zmagań rodziców i wolontariuszy oraz losów leczenia, stał się wręcz symboliczny. To historia w pigułce zmagań jednostki i nas jako społeczeństwa oraz mieszkańców globalnej wioski, którą nawiedził sztorm, skutecznie paraliżując zastały ład i system – tłumaczy Konrad Smoliński, jeden z koordynatorów grupy „Kultura w Kwarantannie”.
– Grupa to działania społeczne osób, które chcą próbować tworzyć, a nawet (szczególnie w tych pierwszych momentach) ratować kulturę. Jej siłą jest społeczność ludzi myślących w podobny sposób. Nie zależy nam na tworzeniu grupy z milionem odbiorców, a na tym, by kultura była bliższa ludziom. Żeby zachowany był kontakt pomiędzy odbiorcami i twórcami, co daje jakiś rodzaj poczucia tego, co było wcześniej, czyli kontaktu bezpośredniego – reasumuje Marcin Piotrowski, dodając: – Nie wiemy jak długo potrwa taka sytuacja. To trochę wróżenie z fusów i reagowanie. Cieszę się, że udało nam się zadziałać i tym, co zrobiliśmy w grupie dać przykład innym.
Refleksjami na temat kondycji współczesnej kultury dzieli się również Marcin Kurnik:
– O ile dziś jesteśmy już spokojniejsi, jeśli chodzi o pierwotny niepokój związany z całą pandemią, o tyle mniej spokojni jesteśmy o kulturę i o jej przyszłość. Social media po raz pierwszy są w sytuacji, kiedy stają się aż tak bardzo za nią odpowiedzialne. Wcześniej mogliśmy komentować lub coś tam udostępniać, a dzisiaj to my (odbiorcy) ją współkreujemy.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)