Cztery kilometry drogi Janowica–Stefanów to utrapienie mieszkańców. Ludzie boją się wyjść na wyboistą szosę, bo można stracić tam życie. Opowiadają, że kiedyś pacjentka spadła z noszy podczas transportu karetką. Władze wciąż nie mają pieniędzy na remont
Ten krótki fragment drogi w gminie Cyców (pow. łęczyński) prowadzi do kopalni w Stefanowie. – Cztery kilometry drogi zbudowali nasi dziadkowie i ojcowie w czynie społecznym w 1972 roku. Od tego czasu nic, oprócz łatania, nie było robione przy nawierzchni. Asfalt przypomina łatane spodnie. Ekipa remontowa przyjechała na wiosnę, z worka sypnęli masą z kamyczkami i przyklepali łopatą. Tak wyglądał remont – mówi Joanna Matusiak.
Elżbieta Wadowska wspomina inne wydarzenie na wyboistej drodze: – Jedna ze starszych sąsiadek zaniemogła, rodzina wezwała pogotowie. Podczas transportu chora spadła z noszy, mimo że była w pasach. Taka to droga – ocenia.
Nawierzchnia nie jest jedynym problemem. – Ten 4-kilometrowy fragment to skrót do kopalni od strony Cycowa czy Chełma. Jak wymieniają się zmiany w kopalni, to po tym wąskim fragmencie przejeżdża 600 aut. Do tego trzeba dodać ciężarówki ze skałą kopalnianą, które z trudnością wymijają się. W ubiegłym roku zrobili pobocza, które już zarosły chwastami i „wstały”. Pieszy nie może z nich skorzystać, a zimą utrudniają odpływ wody i powstaje lodowisko. Za tę fuszerkę zapłacono 63 tysiące złotych – mówi Joanna Michalak.
Mieszkańcy pisali już wszędzie: do powiatu łęczyńskiego i gminy Cyców. – Zawsze słyszymy tę sama odpowiedź: nie ma pieniędzy. Kiedyś były już wójt Cycowa powiedział, że to droga do nikąd. Wprawdzie potem wycofał się z tych słów, ale niesmak pozostał – dodaje Joanna Michalak.
– Mamy w planach remont tej drogi, w partnerstwie z powiatem łeczyńskim. Na razie jednak nie pozyskaliśmy środków z budżetu państwa. Nie można zrobić wszystkich inwestycji naraz – mówi Wiesław Pikuła, wójt gminy Cyców i wylicza, co zrealizowano za jego kadencji. – Teraz robimy z powiatem dużą inwestycję: remont drogi Nadrybie–Urszulin. Pamiętamy o mieszkańcach z Janowicy, na pewno tę drogę zrobimy – deklaruje wójt Pikuła.
Mieszkańcy nie chcą jednak czekać, bo droga doprowadza ich „do nerwicy”. – Na tej wąskiej szosie jest tak duży ruch, że boimy się chodzić po zmroku. W naszej remizie, przy drodze, działa przedszkole. Matki wożą dzieci samochodem nawet wtedy, gdy mają do pokonania zaledwie kilkaset metrów, bo strach jest iść poboczem – dodaje Joanna Michalak.
Przy drodze mieszka 600 osób. Nocami nie mogą spać, bo na dziurach hałasują ciężarówki. Tirowcy skracają sobie drogę do kopalni w Stefanowie, mimo że stoi znak z ograniczeniem do 8 ton. Mieszkańcy wiele razy dzwonili do ITD, niestety ich prośby pozostały bez reakcji.