Dorota D., 21-letnia studentka z Łęcznej, została w sobotę aresztowana za zabicie swego nowonarodzonego synka. Na razie nic nie wskazuje, że ktoś pomagał jej w dokonaniu zbrodni.
Kobieta na przesłuchaniu szczegółowo opowiedziała, jak doszło do zabójstwa. Nikomu nie przyznawała się, że jest w ciąży. Dziecko urodziła 18 października, w łazience.
– Twierdzi, że chciała je wychować, ale, jak zeznała, stchórzyła – mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. Kobieta udusiła dziecko biustonoszem. Zwłoki ukryła przed rodzicami pod biurkiem. Następnego dnia wyniosła je do kontenera ze śmieciami, który znajdował się kilkadziesiąt metrów od jej bloku. 20 października ciało chłopczyka znalazł mężczyzna – zbieracz makulatury. W ostatni piątek policja ustaliła, kim jest dzieciobójczyni. Studentka na przesłuchaniu twierdziła, że nikt nie pomagał jej przy porodzie oraz w zabójstwie. Prokuratura zleci psychiatrom zbadanie, czy zabicie dziecka nie było spowodowane szokiem poporodowym. Wówczas Dorocie D. groziłoby tylko do pięciu lat więzienia. (er)