Prawie dwa miesiące policjanci czekali z postawieniem zarzutów jazdy po pijanemu księdzu Robertowi R. Nie mogli tego zrobić wcześniej, bo duchowny leczył się w szpitalu.
Jak się okazało, amator jazdy na dwóch gazach to ksiądz, proboszcz parafii pod wezwaniem Matki Bożej Ostrobramskiej i św. Wojciecha w Wierzbicy. Po zatrzymaniu i zakończeniu tzw. czynności służbowych mundurowi wypuścili duchownego do domu. Od tamtej pory aż do wtorku, nie mogli mu jednak postawić zarzutów, bo ksiądz trafił na leczenie.
Jazdę z tak dużą zawartością alkoholu jest przestępstwem, za które grozi do dwóch lat więzienia. – Jak każdy obywatel naszego kraju, duchowny odpowie za swój czyn – mówi ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik prasowy lubelskiej kurii.