Po niedzielnych mszach świętych mieszkańcy Łęcznej podpisywali się pod wnioskiem do władz miasta o uporządkowanie terenu wokół parafii. Według burmistrza, to początek kampanii wyborczej prawicowych radnych, którzy zmanipulowali proboszcza.
Ostatecznie wniosek został wycofany. Ale nie na długo. Do akcji włączyła się rada duszpasterska.
Po niedzielnych nabożeństwach parafianie mogli podpisać petycję do burmistrza w tej sprawie. - Wiele osób, przyjeżdżając do kościoła, nie ma gdzie postawić samochodu. To szczególnie dokuczliwe w czasie ślubów i innych uroczystości religijnych - zachęcali księża z ambony. Wniosek o wpisanie inwestycji do przyszłorocznego budżetu podpisało blisko pół tysiąca osób.
- Czy władze miasta zlekceważą tak dużą liczbę ludzi? - zastanawia się ksiądz proboszcz Andrzej Lupa. - Tu nie chodzi o parking, ale uporządkowanie terenu, który należy do miasta. Trwają prace przy budowie drogi, jest projekt, więc na co czekać?
- Chcemy ogrodzić teren parafii i mieć przy niej parking - tłumaczy Sławomir Dejnek, przewodniczący rady duszpasterskiej.
Wniosek i listę z podpisami proboszcz zaniósł do Urzędu Miejskiego w Łęcznej. W odpowiedzi otrzymał list burmistrza. Burmistrz tłumaczy w nim, że inwestycja leży mu na sercu, ale brakuje pieniędzy. I zaproponował, aby tak jak w Ciechankach Łęczyńskich zbudować parking w czynie społecznym.
- Cała ta akcja zbierania podpisów to nic innego, jak kampania przedwyborcza radnych związanych z radą duszpasterską. I zarazem jej falstart, bo radni wprowadzili w błąd księdza proboszcza. Inwestycja już się rozpoczęła, trwa projektowanie, niedługo rozpocznie się budowa chodnika. Nie mam nic przeciwko, żeby parking znalazł się w przyszłorocznym budżecie - mówi burmistrz Teodor Kosiarski.
Prawicowi radni nie zgadzają się z tymi zarzutami.
- Jaka kampania?! Mówię o tym od czterech lat - oburza się Wojciech Drozd, radny i członek rady duszpasterskiej. - Do tej pory nie naciskałem, ale w końcu wybrali nas ludzie, którzy ponad 15 lat chodzą tam po płytach i błocie jak za króla Ćwieczka.