Od roku rodzina Amrożewskich nie jest razem. Czwórka dzieci przebywa w Domu Dziecka w Kijanach. Wszyscy mają już dość rozłąki, ale urzędnicy mówią nie.
– Urzędnicy stwierdzili, że nie możemy wychowywać swoich dzieci. No jest biednie, ale to nie znaczy, że nie mamy prawa do życia w rodzinie. Wszyscy twierdzą, że pijemy i balujemy. Nieprawda. Co mamy zrobić, aby być razem – pyta załamany ojciec.
Opinia kurator sądowej Katarzyny Flesińskiej z Łęcznej jest jednoznaczna. – Dzieci nie były pod dobrą opieką. Ta sytuacja trwała od lat. W domu nie było porządku, był za to alkohol. Pomimo licznych prób pomocy, rodzice nie zmieniali się. Nie było innego wyjścia, tylko skierować czwórkę rodzeństwa do placówki w Kijanach. Serce mi się kraje, bo to fajne dzieci, ale na razie nie widzę szans na ich powrót do rodziców – mówi Katarzyna Flesińska.
W podobnym tonie wypowiada się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. – Pani Agata Amrożewska korzystała z naszej pomocy prawnej i psychologicznej. Przekazywaliśmy tej rodzinie także ubrania i żywność, w miarę naszych możliwości. W tej rodzinie jest bardzo trudna sytuacja. Od lat mamy nad nią nadzór i nie widzimy znaczącej poprawy – mówi Elżbieta Brodzik, szef PCPR w Łęcznej.
Rodzice nie zgadzają się z taką oceną. – Zależy mi tylko na rodzinie. Nie wiem, czy nasza rozłąka, to tylko kwestia naszej marnej kondycji finansowej, czy też zła wola urzędników. Znalazłem pracę zagranicą. Niestety, była tylko sezonowa. Teraz jestem na bezpłatnym urlopie. Ponieważ mam umowę, i mimo, że nie mam dochodu, to nie należy nam się żaden zasiłek. Żona też nie może znaleźć niczego na stałe – mówi Amrożewski.
Rodzice odwiedzają dzieci 2-3 razy w tygodniu. – Tęsknie za nimi Może ktoś mi da pracę, abyśmy mogli razem żyć. Przecież zawsze to lepiej, gdy dzieci wychowują się z rodzicami, niż w Domu Dziecka – apeluje Bolesław Amrożewski.