Po kilkuletnim procesie i dwóch wyrokach lubelski sąd doszedł do wniosku, że sprawa wójta Puchaczowa Adama Grzesiuka, oskarżonego o niedopełnienie obowiązków przy wyborach w 2006 roku, ma tak poważne braki, że należy ją zwrócić prokuraturze.
W 2006 roku, między pierwszą a drugą turą wyborów w Puchaczowie, przybyło ponad 90 wyborców. To mieszkańcy sąsiednich gmin, którzy zapragnęli głosować w Puchaczowie. O wpisaniu ich na listy zdecydował Adam Grzesiuk, ówczesny wójt tej miejscowości, który później wygrał drugą turę wyborów. Wygrał również w ub. roku.
Prokuratura oskarżała wójta o niedopełnienie obowiązków, czyli wpisanie na listę nieuprawnionych osób, bez sprawdzenia, czy rzeczywiście powinni się na niej znaleźć.
W lutym ub. roku – po kilkuletnim procesie – Sąd Rejonowy w Lublinie uznał, że Grzesiuk, rzeczywiście zdecydował o dopisaniu ponad 90 osób do list wyborczych bez należytego sprawdzenia, czy rzeczywiście mogą głosować. Ale proces zakończył się umorzeniem ze względu na znikomą szkodliwość tego czynu.
Prokuratura odwołała się od wyroku. Latem Sąd Okręgowy w Lublinie orzeczenie uchylił. Zauważył sprzeczności między treścią wyroku a uzasadnieniem oraz w samym uzasadnieniu.
Sprawa znowu trafia do ponownego rozpoznania do sądu rejonowego. Ten w ubiegłym tygodniu zdecydował o zwróceniu jej prokuraturze.
– Uznał, że prokurator nie wyjaśnił, w ilu przypadkach wójt nie dopełnił obowiązków i na czym miałoby to podlegać – dodaje Obłoza.
Sąd kazał prokuraturze, żeby jeszcze raz przesłuchała wójta i innych pracowników Urzędu Gminy. Prokuratura może się jeszcze od tej decyzji odwołać.