Kilkadziesiąt osób protestowało dziś pod siedzibą lubartowskiej spółdzielni mieszkaniowej.
Protestujący chcieli się przeciwstawić eksmitowaniu Lubartowskiego Ośrodka Kultury z budynku przy ul. Cichej, który należy do spółdzielni mieszkaniowej. Umowa na wynajem została podpisana jeszcze w połowie lat 90-tych.
LOK płacił niski czynsz. Jacek Tomasiak, nowy prezes spółdzielni, postanowił go podnieść. LOK i spółdzielnia nie uzgodniły nowych warunków. Spółdzielnia wypowiedziała umowę najmu. LOK się nie wyprowadził. Prezes Tomasiak wystąpił więc do sądu o orzeczenie eksmisji. Sąd Rejonowy w Lublinie ogłosi wyrok za kilka dni.
Już podczas procesu LOK dogadał się ze spółdzielnią co do wysokości przyszłego czynszu. Obie strony ustaliły go na blisko 12 zł za kw. Umowa nie została jednak podpisana. Poszło o dodatkowe zapisy m.in. o to, że LOK chce podnajmować innym pomieszczenia. Spółdzielnia liczyła na udostępnienie strony w tygodniku wydawanym przez LOK.
- Prezesa Tomasiaka interesuje tylko jedno wyjście tj. wyrok eksmisyjny - uważa dyrektor Banucha.
Dziś rano władze spółdzielni zwróciły się do policji o ochronę spółdzielczego mienia, bo protest miał się odbyć na terenie spółdzielni. Policja zapowiedziała, że będzie interweniować jeśli dojdzie do zakłócenia porządku. Manifestacji przyglądało się kilku umundurowanych policjantów. Spółdzielnia chciała też aby burmistrz Lubartowa wydał zakaz przeprowadzenia protestu.
- Ważniejszy jest słuszność protestu niż jego legalność - stwierdził burmistrz stojąc wśród manifestujących.