Po rocznej przerwie w Lubartowie znowu działa monitoring miejski. Siedem kamer przekazuje policji obraz z ulic. Kamer będzie wkrótce więcej, bo własne zakłada też spółdzielnia mieszkaniowa.
Nowa siedziba jest oddalona od starej o kilkaset metrów. Monitoring padł, bo nie przeciągnięto łącza do nowego budynku. Ostatecznie sfinansował to samorząd. Prace trwały do ubiegłego tygodnia.
Teraz dyżurni policjanci widzą obraz z siedmiu kamer. Pięć jest ruchomych. Policjant może nimi sterować i zatrzymać na interesującym wydarzeniu.
Już wkrótce kamer w Lubartowie będzie znacznie więcej. Własny monitoring montuje na osiedlowych budynkach Spółdzielnia Mieszkaniowa.
– Kamery będą bronią przede wszystkim przeciwko tym, którzy podrzucają śmieci do naszych kontenerów – mówi Jacek Tomasiak, prezes SM
Spółdzielnia kupi na początek cztery urządzenia. Przygotuje dziewięć miejsc, w których będzie je mogła zainstalować. Gdzie w danym czasie będą pracować – będą wiedzieli tylko pracownicy spółdzielni.
– Spółdzielcze kamery będą uruchamiane przez czujniku ruchu – dodaje Tomasiak. – Potem zapis będzie przeglądany przez pracownika spółdzielni.
Kamery będą na osiedlach Garbarskim, Zgoda, Popiełuszki oraz przy ul. Szaniawskiego i Powstańców Warszawy.
Zakup kamer w połowie sfinansowało PZU. Prezes zapowiada, że z czasem będzie więcej kamer – spółdzielnia właśnie występuje o pieniądze z Unii na inwestycje, w tym na rozbudowę monitoringu.