Oszuści próbowali wcisnąć fałszywy sygnet przypadkowemu mężczyźnie. Mieli pecha...
Wczoraj wieczorem w zatoce autobusowej w Czerwonce zaparkował mercedes. W aucie były nawet dzieci. Miało to uwiarygodniać historię, którą oszuści opowiadali swoim ofiarom.
Przy mercedesie stał mężczyzna, który dawał znaki przejeżdżającym samochodom. Około dwudziestej zatrzymało się volvo. Kierowca myślał, że pasażerowie mercedesa potrzebują pomocy.
- Mężczyzna z mercedesa, oświadczył, że wraz z rodzina pochodzi z Jugosławii, właśnie skończyło im się paliwo i nie mają pieniędzy na benzynę - mówi Renata Laszka-Rusek, z biura prasowego KWP w Lublinie. - Zdjął z palca okazały sygnet i zaproponował, że go sprzedać za 250 zł.
Kierowca, który wcześniej doskonale mówił po polsku, nagle przestał cokolwiek rozumieć. Okazało się, że jest obywatelem Rumunii, który od dawna przebywa w Polsce. W samochodzie był jeszcze jego brat, żona i dwójka dzieci.
(er)