50-latek z gminy Michów (powiat lubartowski) odpowie za fałszywy alarm bombowy. Wczoraj rano mężczyzna powiadomił służby ratunkowe o tym, że w szpitalu w Lubartowie znajduje się ładunek wybuchowy. Po zatrzymaniu mężczyzna tłumaczył, że zgłoszenie było żartem. 50-latek trzeźwieje w policyjnym areszcie.
– Wszystko rozegrało się w sobotę – relacjonuje mł. asp. Grzegorz Paśnik, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lubartowie. – Tuż przed godziną 10 służby ratunkowe zostały zaalarmowane o podłożeniu bomby w szpitalu w Lubartowie. Na miejsce zostali skierowani policjanci oraz strażacy, którzy rozpoczęli poszukiwania bomby. Sprawdzono cały budynek szpitala oraz teren przyległy. Żadnych podejrzanych przedmiotów nie znaleziono.
Funkcjonariusze policji jednocześnie rozpoczęli poszukiwania mężczyzny, który zawiadomił o bombie służby ratunkowe.
– Po kilkudziesięciu minutach intensywnej pracy mundurowi ustalili, kim jest mężczyzna i zatrzymali go w miejscu zamieszkania – dodaje mł. asp. Paśnik. – To 50-letni mieszkaniec gminy Michów. W chwili zatrzymania był nietrzeźwy.
Mężczyzna miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Tłumaczył policjantom, że zgłoszenie było tylko żartem.
50-latek trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszy zarzut dotyczący fałszywego zawiadomienia o zagrożeniu dla osób i mienia w znacznych rozmiarach. Grozi za to kara do 8 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna musi liczyć się również ze zwrotem kosztów przeprowadzenia całej akcji ratowniczej.