Wbrew zapowiedziom Janusz Palikot nie odczyta fragmentów doktoratu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w galerii socrealizmu w Kozłówce. Nie dostał zgody dyrekcji muzeum i dlatego będzie musiał zadowolić się pobliskim parkiem.
- Wedle jakich reguł obiekty muzeum udostępniane są na happeningi polityczne? Czy wniosek o użyczenie sal wpłynął do dyrekcji muzeum? - dopytywał wczoraj podczas obrad sejmiku Andrzej Pruszkowski, radny wojewódzki PiS i były prezydent Lublina. Pytał, bo Muzeum Zamoyskich, na terenie którego działa galeria, podlega Zarządowi Województwa.
- O takich sprawach decyduje dyrektor muzeum. Byłoby źle, gdybym ingerował w jego kompetencje - stwierdził Krzysztof Grabczuk, marszałek województwa z PO.
Co na to muzeum?
- Nie dostaliśmy żadnego pisma od posła Palikota. O jego planach wiemy z mediów - mówi Małgorzata Mazurkiewicz, zastępca dyrektora Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. I tłumaczy, że na zarezerwowanie galerii jest już za późno.
- Między 1 a 3 maja przyjeżdża do nas bardzo wielu turystów. O zamknięciu galerii musielibyśmy powiadomić ich odpowiednio wcześniej - stwierdza Mazurek. - Instytucje kultury to nieodpowiednie miejsca na polityczne wystąpienia.
Jednak Palikot i aktorzy mogą czytać doktorat Kaczyńskiego w pałacowym parku. Tam też stoją pomniki Bieruta i Lenina. - Oficjalnie nie wysyłaliśmy pisma, ale rozmawialiśmy z dyrektorem muzeum (wczoraj był na urlopie - red.).
Powiedział, że nie uda się szybko zdobyć zgody od właścicieli praw autorskich na filmowanie przez ekipy telewizyjne eksponatów. Nie chcemy też blokować turystom dostępu do galerii - mówi Łukasz Piłasiewicz, asystent posła PO.