Ukraińsko-białoruskie porachunki - jak się okazuje wojna za naszą wschodnią granicą wywołuje skrajne emocje także w Polsce. Przed sądem stanie Ukrainiec, którego prokuratura Rejonowa w Lubartowie oskarżyła o zaatakowanie nożem obywatela Białorusi. Za to, że ten miał negować udział Białorusi w konflikcie zbrojnym.
1 marca tego roku Yauheni B. przyjechał do Kozłówki (powiat lubartowski) do pracy. W jednym z mieszkań miał przejść obowiązkową kwarantannę. Na miejscu zastał 35-letniego Ukraińca Maksyma V. Mężczyźni przywitali się, po czym Białorusin powiedział, że idzie do sklepu. Ukrainiec poprosił go o piwo i „małpkę” wódki. Gdy alkohol zniknął, Maksym V. sam poszedł po kolejną, tym razem półlitrową butelkę wódki. A potem była jeszcze jedn wspólna wyprawa, ale Białorusin zauważył, że jego współlokator jest już pijany i w sklepie zachowuje się głośno. Postanowił więcej z nim nie pić i mu to zakomunikował.
Po powrocie do domu, kiedy B. szedł do kuchni, Ukrainiec zaatakował go od tyłu nożem, zadając ciosy w bok i w rękę. Białorusin broniąc się przewrócił stół i uciekł na zewnątrz. Zakrwawiony wybiegł na jezdnię, zatrzymał samochody, a kierowcy wezwali pogotowie i policję. Funkcjonariusze szybko zatrzymali napastnika.
V. zeznał w prokuraturze, że „to za wojnę” i że z sąsiadem pokłócił się, bo ten zaprzeczał, że rosyjskie wojska atakują Ukrainę także z Białorusi.
Zaatakowany przeżył.