Tadeusz Trąbka wygrał proces i sąd przywrócił go na stanowisko sekretarza miasta. Jeśli wyrok się uprawomocni, Lubartów będzie miał dwie osoby na tym fotelu w magistracie.
Zanim jeszcze ruszył proces, magistrat rozpisał konkurs na nowego sekretarza miasta. Zgłosiły się dwie osoby, z których warunki formalne spełniała tylko jedna. Sekretarzem została Anna Bielińska, w przeszłości szefowa lubartowskiego PiS.
Tuż po wyborach radni PiS, Wspólnoty Lubartowskiej i Porozumienia dla Lubartowa (ten ostatni klub jest już w opozycji) zawarli umowę koalicyjną, w której zapisali, że stanowisko sekretarza przysługuje kandydatowi Prawa i Sprawiedliwości.
Na tę umowę powoływała się sędzia Anna Golec w uzasadnieniu wyroku. Jej zdaniem zatrudnienie Bielińskiej świadczy o tym, że burmistrz wykonywał umowę koalicyjną.
– Żeby to zrobić zwolnił Tadeusza Trąbkę – stwierdziła. – Został on odwołany z przyczyn politycznych. A według ustawodawcy sekretarz miasta nie należy do stanowisk o charakterze politycznym.
Według sądu nie potwierdziło się to, że Trąbka stracił posadę z powodu utraty zaufania pracodawcy.
– Prawda zwyciężyła – cieszył się po ogłoszeniu wyroku Trąbka.
Wyrok sądu pracy jest nieprawomocny. Urząd Miasta może się od niego odwołać. Gdyby jednak taki wyrok się uprawomocnił, w Lubartowie byłoby dwóch sekretarzy miasta.
Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że nie spotkali się jeszcze z taka sytuacją.
– W gminie może być tylko jeden sekretarz – mówi Cezary Widomski, zastępca dyrektora wydziału nadzoru i kontroli Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Wojewoda nie ma uprawnień w ingerowanie w taką sprawę, wykonanie wyroku leży wyłącznie w gestii burmistrza.
Wcześniej śledztwo w sprawie zawarcia umowy i wyboru nowego sekretarza miasta prowadziła prokuratura. Uznała, że konkurs został przeprowadzony prawidłowo i umorzyła postępowanie.