Wymyślają coraz bardziej pokrętne historie, tylko po to, by oczyścić niczego nieświadomym ofiarom bankowe konta. Ale okazuje się, że już raz oszukani znów dają się nabrać.
Ale zacznijmy od najnowszego przypadku. 62-latka z okolic Lubartowa przekazała przestępcom kilkadziesiąt tysięcy złotych. Do zdarzenia doszło w poniedziałek. Do kobiety na numer stacjonarny zadzwonili dwaj mężczyźni. Jeden podawał się za funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a drugi za prokuratora. Powiedzieli rozmówczyni, że ktoś ukradł z jej konta 40 tys. zł. Agent CBA przekonywał, że pieniądze można odzyskać. 62-latka musi jednak pomóc w zorganizowaniu prowokacji.
– Kobieta zgodziła się. Udostępniła dane do logowania na swoje konto bankowe. Fałszywy funkcjonariusz oświadczył, że przełącza ją na numer 112, gdzie miała rozmawiać z prokuratorem – mówi Jagoda Stanicka, rzeczniczka policji w Lubartowie.
Kobieta uwierzyła oszustom i poszła do banku. Tam zleciła dwa przelewy na ponad 58 tys. zł. Kiedy tylko przesłała pieniądze, kontakt z prokuratorem i agentem CBA się urwał. Wtedy zorientowała się, że została oszukana.
Do podobnej sytuacji doszło w piątek w Kraśniku. Tym razem jednak dzięki czujności pracowników banku kobieta nie przelała 10 tys. zł „amerykańskiemu żołnierzowi”. Chciała to zrobić, chociaż w grudniu na identyczną kwotę oszukał ją „amerykański lekarz z Sudanu”.
58-latka zgłosiła się w piątek do komendy. Przyznała, że ponad miesiąc temu poznała w sieci mężczyznę podającego się za amerykańskiego lekarza. Miał on przebywać na misji wojskowej w Sudanie. Obiecał wysłać kobiecie drogi zegarek. Ta uwierzyła i przelała „lekarzowi” 10 tys. zł. Paczki z zegarkiem oczywiście nigdy nie dostała.
Mimo tej wpadki, mieszkanka Kraśnika zaczęła korespondować z kolejnym oszustem. Ten podawał się za amerykańskiego żołnierza. Twierdził, że jest na misji w Sudanie z lekarzem, którego wcześniej poznała. Poprosił o przelanie pieniędzy. – 58-latka poszła więc w piątek do banku po kredyt. Na szczęście pracownica zareagowała, wyczuwając oszustwo – mówi Paweł Cieliczko z policji w Kraśniku.
Do banku przyjechali kryminalni. Wyjaśnili 58-latce, że prawdopodobnie koresponduje z oszustami. Dopiero wtedy kobieta zrozumiała, że mogła stracić więcej pieniędzy.
Znacznie mniej szczęścia miał 52-latek z gm. Chodel. Chciał zainwestować w kryptowaluty, a stracił blisko 60 tys. zł. W piątek zgłosił się na policję. Tłumaczył, że ofertę inwestycyjną znalazł w internecie. Przekazał swoje dane i skontaktował się z nim „doradca”.
– Przedstawił zasady inwestowania oraz poprosił o przelanie 850 złotych „na start”. Potem zaproponował, aby 52-latek udostępnił mu dane do swojego konta internetowego, aby mógł sam zająć się zarabianiem – wyjaśnia kom. Kamil Gołębiowski, rzecznik policji w Lublinie.
Właściciel rachunku miał tylko zatwierdzać transakcje sms-em. Obiecano mu, że szybko zarobi 12 tys. zł. Na koncie miał jednak za mało pieniędzy na inwestycje. Zaciągał więc pożyczki. W ten sposób stracił ok. 60 tys. zł.