Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie działalności naciągaczy, którzy wciskali staruszkom sprzęt rehabilitacyjny. Jej zdaniem, akwizytorzy działali na granicy prawa, ale nie można im zarzucić przestępstwa.
– Jasno i wyraźnie mówiłam, że niczego takiego nie potrzebuję – opowiadała nam mieszkanka Lubartowa. – Na koniec akwizytor poprosił o podpisanie karteczki, że niby przeprowadził ze mną ankietę. Okazało się, że kobieta złożyła podpis pod zamówieniem na materac. Już następnego dnia rano zjawił się u niej kurier z szarą gąbką. Domagał się za towar 250 zł. Straszył, że jeśli nie przyjmie materaca, będzie ją to kosztowało 350 zł.
Policjanci początkowo nawet nie chcieli prowadzić w tej sprawie śledztwa. Wszczęli je dopiero po naszych publikacjach, na polecenie prokuratury. Po przesłuchaniu świadków śledczy doszli do wniosku, że akwizytorom nie można zarzucić przestępstwa.
– Pokrzywdzeni podpisywali dokument, na którym wyraźnie pisało, że jest to "dowód zamówienia” – mówi Małgorzata Mitura, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. – Powinni się więc zorientować, że nie jest to ankieta. Działanie akwizytorów nie było etyczne, ale nie nosiło znamion przestępstwa.