Janusz Kobyłka jedzie dookoła Polski dla chorej Bianki. W trasę wyruszył z Lubartowa 30 czerwca. Wczoraj był już Lubuskiem. Do domu wróci w połowie sierpnia
Janusz Kobyłka przejechał już ponad 1000 km.. – Jego wyczyn robi się już ogólnopolski – mówi Halina Żeromska z lubartowskiego Klubu Aktywnych Art-Fit, do którego należy Janusz Kobyłka. – Jedzie przez miasta, spotyka się z dużym zainteresowaniem – dodaje.
Janusza Kobyłkę poruszyła historia chorej, dwuletniej Bianki Zosi Dzięcioł. Dziewczynka urodziła się z bardzo rzadką wadą, zespołem wrodzonej hipowentylacji. Ma problem z oddychaniem, zwłaszcza podczas snu. Specjalne urządzenia monitorują oddech dziewczynki w dzień i w nocy. Ratunkiem jest kosztowna operacja, na którą potrzebne są pieniądze. Każda kwota wpłacona na konto Bianki przybliża ją do zdrowia, a nawet życia.
Rowerzysta nie przyjmuje pieniędzy. – Są osoby, które chcą pomóc, wtedy Janusz wręcza im ulotki na temat chorej dziewczynki oraz gotowe druki wpłaty na konto fundacji „Słoneczko”, której podopieczną jest Bianka Zosia Dzięcioł - wyjaśnia Halina Żeromska.
Z Lubartowa dojechał najpierw do Włodawy i ruszył na południe. - W Bieszczadach żarty się skończyły, podjazdy kilometrowe trenowałem, ale bez wiatru z przodu– pisał na swoim profilu FB. Wczoraj pedałował przez województwo lubuskie. Rajd charytatywny dla Bianki liczy 3,7 tys. kilometrów. Potrwa 45 dni.