Śledczy z Lubartowa wyjaśniają okoliczności, w których uznano za zmarłą 91-letnią mieszkankę Ostrowa Lubelskiego. Kobieta po kilkunastu godzinach od zabrania "ciała z domu obudziła się w chłodni. W piątek Prokuratura Rejonowa w Lubartowie ma oficjalnie wszcząć postępowanie w tej sprawie.
Nie jest to jednak osoba związana z zakładem pogrzebowym, który miał organizować pogrzeb 91-letniej Janiny Kołkiewicz. O sprawie nie informowała też ani lekarka, która wypisała akt zgonu, ani urzędnicy magistratu.
Historię pani Janiny opisaliśmy w czwartek. Przeczytaj: Uznali ją za zmarłą. Obudziła się w chłodni
6 listopada rano rodzina opiekująca się 91-latką zauważyła, że kobieta się nie rusza, nie oddycha. Nie wyczuwali też pulsu. Ponieważ podobne "zasłabnięcia” miały już miejsce, wezwano lekarza rodzinnego. Pani doktor zbadała 91-latkę i stwierdziła, że kobieta nie żyje. Wypisała akt zgonu.
- Dwie godziny ciocia leżała na swoim łóżku - opowiadała nam w środę Bogumiła Kołkiewicz, kuzynka 91-latki, która razem z mężem opiekuje się pani Janiną. - Później przyjechała firma pogrzebowa, żeby zabrać ciało do chłodni. Panowie wynosili ciocię na noszach. Dalej nie dawała żadnych oznak życia.
Rodzina zaczęła przygotowania do pogrzebu. Miał się odbyć w sobotę. Pochówek odwołano, bo o północy do rodziny zadzwonili pracownicy chłodni z informacją, że pani Janina żyje.
- Przywieźli zmarłego i zauważyli, że porusza się worek, w którym była ciocia - tłumaczyła nam kuzynka staruszki.
Śledczy będą sprawdzać, czy w tym przypadku nie doszło do błędu lekarskiego i do narażenia 91-latki na niebezpieczeństwo.