Władze Spółdzielni Mieszkaniowej zarzucają burmistrzowi, że traktuje mieszkańców jak obywateli drugiej kategorii. I wydały dwa oświadczenia w tej sprawie. Burmistrz odpowiedział swoim oświadczeniem.
– Mieszkańcy, którzy jednocześnie są członkami spółdzielni, są rozgoryczeni, bo zostali potraktowani jak obywatele drugiej kategorii – stwierdzili członkowie rady. Zresztą oni sami odczuli na własnej skórze wyłączenie latarni, bo światło zgasło przed blokami, w których mieszkają.
Własne oświadczenie wydał też zarząd spółdzielni: "Nie może bowiem być tak, by na część mieszkańców Lubartowa nakładać dodatkowe obciążenie finansowe i przerzucać na spółdzielców obowiązek płacenia za media, z których korzystają wszyscy mieszkańcy naszego miasta”.
Spółdzielnia zdecydowała w końcu, że będzie płacić za oświetlenie. Chce jednak wyłączyć ponad 80 z 260 osiedlowych lamp. Jej zdaniem, są niepotrzebne, bo stoją w sąsiedztwie innych albo oświetlają teren sąsiadujący ze spółdzielczym.
Spółdzielnia chce, żeby wyboru lamp do wyłączenia dokonała komisja składająca się z przedstawiciela Lubzelu, Spółdzielni Mieszkaniowej i Urzędu Miejskiego. Komisja miałaby też opracować sposób rozliczania za energię.
Jednak burmistrz do takiej komisji nikogo nie oddeleguje, bo konsekwentnie uważa, że oświetlenie osiedlowych terenów, to sprawa spółdzielni.
I wydał w tej sprawie swoje oświadczenie: "Sposób rozwiązania problemu z oświetleniem terenów Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie, pomimo różnych socjotechnik prezentowanych w mediach przez zarządcę – prezesa, należy do wyłącznej kompetencji władz spółdzielni”.
Burmistrz radzi też władzom spółdzielni, żeby poszukały innych źródeł finansowania oświetlenia niż podwyżka czynszu.
– Mogą to być wpływy z wynajmu pomieszczeń, np. zwolnionych przez dom kultury – radzi burmistrz.
Jak skończy się oświetleniowy spór – nie wiadomo. Być może kolejne deklaracje padną w środę podczas sesji Rady Miejskiej.
Pełne teksty
oświadczeń na www.lubartow.pl