Pięć lat więzienia i dziesięcioletni zakaz siadania za kierownicą. Taki wyrok usłyszał Patryk P., który po pijanemu i pod wpływem narkotyków doprowadził do śmiertelnego wypadku na obwodnicy Lubartowa
Oskarżony nie jest świętoszkiem – ocenił sędzia Jacek Janiszek, z Sądu Okręgowego w Lublinie. – Zażył duże ilości środków odurzających - aż trzy rodzaje. Pił też alkohol. W takim stanie wsiadł do samochodu i jechał z prędkością 180 km/h. Zdawał sobie sprawę z konsekwencji, ale liczył, że akurat jego nie dotkną.
22-letni Patryk P. to syn znanego sportowca i radnego z Lubartowa. Młody człowiek odpowiadał za spowodowanie śmiertelnego wypadku oraz prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości.
Do tragedii doszło w marcu ubiegłego roku na obwodnicy Lubartowa. Patryk P. siedział za kierownicą BMW swojego ojca. Jechał z kolegą w stronę Lublina gdy uderzył w tył poruszającego się przed nim jeepa. Jeep natychmiast stanął w płomieniach. Oba auta wypadły z trasy, odbiły się od jadącej z przeciwka ciężarówki i zatrzymały na barierkach. Kierowca jeepa, 30-latek z powiatu łukowskiego, zginął w płonącym samochodzie. 20-letni pasażer BMW miał lekkie rany. Sam Patryk P. wyszedł z wypadku bez szwanku. Miał ponad promil alkoholu w organizmie. Późniejsze badania wykazały również obecność narkotyków. 22-latek trafił za kraty.
W lutym Sąd Rejonowy w Lubartowie skazał go na 5 lat więzienia oraz 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Apelacje od tego rozstrzygnięcia złożył obrońca 22-latka, prokuratura i rodzina zmarłego.
Adwokat Patryka P. domagał się złagodzenia wyroku.
– Oskarżony nie wchodził wcześniej w konflikty z prawem, był normalną osobą – przekonywał obrońca Patryka P. –Wyraził swój żal i skruchę. Dokonał głębokiej refleksji na temat swojego postępowania. Będzie to przeżywał do końca swoich dni.
Na korzyść 22-latka miało również świadczyć to, że jest studentem. Jego adwokat przedstawił także zaświadczenie od psychiatry. Stwierdził on, że Patrykowi P. dokucza głębokie poczucie winy, ma lęki i zaburzenia snu. Zamyka się w sobie i przeżywa silny dyskomfort psychiczny.
– Chciałem przeprosić za głupotę. Bardzo żałuję. Ciągle o tym myślę – oświadczył na koniec procesu Patryk P.
Prokurator domagał się zaostrzenia kary do 8 lat pozbawiania wolności. Podobne stanowisko zajęła rodzina zmarłego.
Sąd odwoławczy uznał jednak, że kara wymierzona Patrykowi P. w pierwszym procesie jest adekwatna do winy. 22-latek umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa na drodze, ale nie chciał doprowadzić do tragedii.
– Nie można go więc karać, jak za zabójstwo – stwierdził sędzia Janiszek. – Skutków zdarzenia nie da się jednak odwrócić. Oskarżony musi z tym żyć.
Wyrok jest prawomocny.