Mateusz K. z Lubartowa usłyszał zarzut zabójstwa. Śledczy podejrzewają go o zamordowanie swojej byłej dziewczyny. Chłopak miał poderżnąć jej gardło. Później próbował się podpalić.
– Usłyszał zarzut zabójstwa, ale się do niego nie ustosunkował – dodaje Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Stwierdził jedynie, że rozumie zarzut i przysługujące mu prawa.
Prokuratura powoła biegłego, który ustali, czy Mateusz K. może brać udział w dalszych czynnościach procesowych. Jeśli stan zdrowia mężczyzny będzie odpowiedni, śledczy ponownie będą wnioskować o areszt tymczasowy. Poprzednie postanowienie w tej sprawie zostało uchylone, właśnie ze względu na stan zdrowia Mateusza K.
Chłopak leży w szpitalu od 9 sierpnia. Wtedy doszło do tragedii.
Rano policjanci dostali zgłoszenie o mężczyźnie, biegającym po ulicy w miejscowości Tarło, niedaleko Lubartowa. Poparzony chłopak rzucał się pod nadjeżdżające samochody. Usiłował popełnić samobójstwo.
– Uderzył chyba w pięć aut. Strasznie to wyglądało, fragmenty ciała leżały na ulicy – mówił nam w dniu tragedii Piotr Szczepaniak, świadek zdarzenia.
Mundurowi wezwali na miejsce śmigłowiec, który przetransportował Mateusza K. do szpitala. Okazało się, że mężczyzna przyjechał na działkę swoich rodziców w Tarle. Tam podpalił się, siedząc w swoim samochodzie. Z ciężkimi poparzeniami wybiegł na zewnątrz i dotarł do pobliskiej drogi.
Tego samego ranka, w domu przy ul. Krętej w Lubartowie odnaleziono ciało 21-letniej Anny S. Dziewczyna miała poderżnięte gardło. Leżała w kałuży krwi. Szybko okazało się, że poparzony 21-latek to były chłopak zamordowanej. Feralnego ranka miał ją odwiedzić. Wtedy mogło dojść do zabójstwa.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że przed śmiercią dziewczyna zerwała z 21-latkiem. Wcześniej między Mateuszem K., a jego narzeczoną często dochodziło do kłótni. Zdarzały się rękoczyny.