![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Na wysypisku śmieci w Rokitnie kierowca spychacza przejechał jednego ze zbieraczy. I choć kierowca był po alkoholu, lubartowska prokuratura i sąd umorzyły śledztwo. Rodzina zmarłego uważa, że było prowadzone bardzo pobieżnie.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
– Prokuratura przyjęła założenie, że skoro ktoś zginął na wysypisku, to był to kloszard, o którego nikt się nie upomni – uważa syn zmarłego. – Nie możemy się pogodzić z tym, że cała wina za spowodowanie wypadku została zrzucona na ojca.
Henryk Stachura na wysypisko w Rokitnie przyjeżdżał sporadycznie. Wraz z kilkudziesięcioma innymi zbieraczami korzystał z cichego przyzwolenia zarządzającego wysypiskiem Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie na przeszukiwanie hałd śmieci przywiezionych z Lublina.
18 lutego tego roku pojechał tam z kolegą. Szukał złomu. Tuż obok śmieci rozgarniał spychacz. 20-tonowa maszyna zaczęła cofać. Najechała na mężczyznę. Kierowca zatrzymał pojazd. Henryk Stachura leżał na brzuchu. Lekarz z pogotowia stwierdził zgon.
Badanie alkomatem pokazało, że kierowca spychacza był "po użyciu alkoholu”. Miał nieco ponad 0,3 promila alkoholu w organizmie. W prokuraturze tłumaczył, że pił poprzedniego dnia. Utrzymywał też, że tuż przed wypadkiem dokładnie się rozejrzał. Zaczął cofać, bo nikogo nie zauważył.
Prokuratura zleciła zbadanie przyczyn wypadku biegłemu. I w końcu uznała, że winę za spowodowanie wypadku ponosi Henryk Stachura, który wszedł pod spychacz. A kierowca maszyny nie mógł go widzieć, bo szperacz był pochylony.
– Wtedy na wysypisku było kilkadziesiąt osób, a prokuratura nawet nie znalazła świadków, którzy mogli widzieć, jak doszło do wypadku – wyliczała rodzina zabitego w odwołaniu od umorzenia śledztwa. Takich zarzutów postawiła jeszcze kilka.
Sąd Rejonowy w Lubartowie decyzję utrzymał w mocy. Według sędziego to, że kierowca był po alkoholu, nie miało znaczenia dla sprawy.
– Postępowanie u nas jest już zakończone i nie będę go komentować – mówi Bożena Mitura-Małek, zastępca szefa prokuratury rejonowej w Lubartowie. – Sąd nie uznał, że decyzja o umorzeniu była niesłuszna, bądź wydana przedwcześnie.
Rodzina Henryka Stachury już poprosiła o interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich, który może wnieść kasację od umorzenia śledztwa.