Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Lubartów. 17-latka zbyt późno wróciła do domu z imprezy. Żeby wytłumaczyć spóźnienie powiedziała rodzicom, że została zgwałcona.
Dziewczyna nie przewidziała, że przerażeni rodzice zawiadomią policję. W kłamstwo brnęła również w komendzie. Twierdziła, że przy cmentarzu napadł na nią mężczyzna, który strasząc nożem zaciągnął w zarośla i zgwałcił.
- Policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawcy gwałtu - mówi Grzegorz Paśnik, z KWP w Lublinie. - Sprawdzili teren gdzie miało dojść do przestępstwa. Nie znaleźli jednak żadnych śladów potwierdzających słowa dziewczyny. Niczego nie słyszeli i niczego nie widzieli także okoliczni mieszkańcy.
Dziewczyna upierała się przy swoim do czasu kiedy lekarz stwierdził, że na jej ciele nie ma śladów gwałtu. Wówczas przyznała, że kłamała. W rzeczywistości była na spotkaniu z przyjaciółmi. Do domu miała wrócić najpóźniej o 23.00. Nie zdążyła. Jako wymówkę podała, że została zgwałcona.
(er)
- Policjanci rozpoczęli poszukiwania sprawcy gwałtu - mówi Grzegorz Paśnik, z KWP w Lublinie. - Sprawdzili teren gdzie miało dojść do przestępstwa. Nie znaleźli jednak żadnych śladów potwierdzających słowa dziewczyny. Niczego nie słyszeli i niczego nie widzieli także okoliczni mieszkańcy.
Dziewczyna upierała się przy swoim do czasu kiedy lekarz stwierdził, że na jej ciele nie ma śladów gwałtu. Wówczas przyznała, że kłamała. W rzeczywistości była na spotkaniu z przyjaciółmi. Do domu miała wrócić najpóźniej o 23.00. Nie zdążyła. Jako wymówkę podała, że została zgwałcona.
(er)
