Przedsiębiorcy z naszego województwa nie odczuli boleśnie lockdown’u związanego z epidemią koronawirusa lub ochroniły ich tarcze antykryzysowe. To najbardziej prawdopodobny powód tego, że spada liczba zwolnień grupowych. Ekonomiści podkreślają jednak, że optymizm jest przedwczesny.
Zgodnie z przepisami firmy muszą zgłaszać planowane zwolnienia grupowe do powiatowych Urzędów Pracy. Od początku roku do sierpnia w województwie lubelskim zgłoszono chęć zwolnienia 2301 osób, z czego 1500 dotyczy zakładów planujących zwolnienia ze swoich filii na terenie całego kraju. Do przykładów należy tu Black Red White. Kto jeszcze zgłosił zwolnienia grupowe? W sierpniu (to ostatnie podawane dane – red.) do Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie wpłynęła informacja od PKO bank Polski S.A. w Lublinie (dwie osoby) oraz zamojskiego oddziału Carrefour (102 osoby).
- W związku z otrzymaniem dotacji z tarczy antykryzysowej zapewniono, że nie zostanie zwolniona tak duża liczba pracowników – podkreśla jednak Marek Kuna, rzecznik prasowy lubelskiego WUP. - W tym czasie zwolnionych zostało jedynie 121 osób z 11 zakładów pracy.
Najwięcej z puławskiego oddziału Tesco Sp. z o.o. (40 osób), Przedsiębiorstwa „VIVA” Sp. z o.o. w likwidacji (25 osób) oraz Produkcja Mebli Stanisław Stelmach z Chmielna, gdzie w związku z likwidacją z pracą pożegnało się 20 osób.
19 sierpnia Carrefour Polska poinformował Powiatowy Urząd Pracy w Zamościu, że zamierza swoim 102 zamojskim pracownikom zaproponować inne warunki pracy i płacy.
- Pracodawca zapowiedział, że działania te podejmie w październiku. Ale jak zaznaczył zmiany proponowane pracownikom są tak nieistotne, że zapewne większość przyjmie tak zwane porozumienie zmieniające i nie dojdzie do zwolnień. W przypadku zamojskiego pracodawcy, który zatrudnia 104 osoby jego działania są traktowane jako zwolnienia grupowe, z uwagi na liczbę pracowników którzy im podlegają – usłyszeliśmy w PUP w Zamościu.
- Przewidujemy, że z firmy w skali całego kraju, definitywnie odejdzie ok. 3 proc. pracowników (w ramach zwolnień grupowych), czyli ok. 400 pracowników spośród średniego kierownictwa w hipermarketach. Będziemy starali się zapewnić miejsce w strukturach firmy wszystkim pracownikom, adekwatnie do ich kompetencji, wiedzy i doświadczenia. W związku z trwającym procesem, na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie podać liczby osób, które ostatecznie odejdą z firmy w wybranych regionach, ponieważ jest ona uzależniona od wielu różnych czynników, m.in. liczby sklepów w danym regionie, ich wielkości czy aktualnych struktur – informuje Biuro Prasowe Carrefour Polska, zapytane o sytuację w zamojskim markecie.
- Liczba zwolnień grupowych spada – zauważa Kuna. – Dla porównania w 2019 roku od stycznia do sierpnia zwolniono aż 325 osób.
Możemy się cieszyć? Ekonomiści uważają, że nie
- Epidemia odbiła się negatywnie na przedsiębiorcach, ale fakt, że otwarto, przynajmniej częściowo, możliwość powrotu do prowadzenia działalności odsunął w czasie problem zwolnień – uważa dr. Mariusz Kicia, z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych UMCS w Lublinie. - Najgorsze jeszcze nie przyszło. Przedsiębiorcy testują teraz, czy przy utrzymaniu zatrudnienia i bez dramatycznych cięć da się normalnie funkcjonować. Jeśli okaże się, że gospodarka zacznie odbijać być może zatrudnienie wcale się nie zmniejszy. Jeśli dojdą jednak nowe ograniczenia związane z drugą falą epidemii to może być to być katalizator poważniejszych zmian w tym zakresie.
Kucia uważa, że zmiany na rynku pracy możemy zauważyć z dużym opóźnieniem.
- Będziemy mogli je zobaczyć jeszcze kilka kwartałów po tym, jak koniunktura się poprawi. Nikt nie jest dziś w stanie prognozować, jak sytuacja się rozwinie – mówi doktor. - Patrząc na to co dzieje się dziś w gospodarce to można domniemywać, że będzie to miało raczej negatywne niż pozytywne skutki, które zauważymy pod koniec tego i na początku przyszłego roku.