Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Chełm

27 lutego 2022 r.
10:00

Lubelskie. Pastor nosi dzieci, a sołtyska jest na randce przy granicy

210 4 A A
Ukraińska rodzina korzysta z pomocy przy przejściu granicznym w Dorohusku. Mogą tu dostać coś ciepłego do jedzenia. Dla dzieci są lizaki
Ukraińska rodzina korzysta z pomocy przy przejściu granicznym w Dorohusku. Mogą tu dostać coś ciepłego do jedzenia. Dla dzieci są lizaki (fot. Paweł Buczkowski)

Setki osób oferujących pomoc uchodźcom z Ukrainy ruszyły z całej Polski na przejścia graniczne w województwie lubelskim. Jedni oferują ciepły posiłek, inni bezpłatny transport i pokoje lub mieszkania na terenie całej Polski.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

W sobotę przed południem wybieram się na konferencję prasową wiceministra spraw wewnętrznych na przejściu granicznym w Dorohusku. Kolega dziennikarz, który już jest na miejscu mówi, że w tamtejszym ośrodku recepcyjnym, gdzie trafiają uchodźcy, brakuje podstawowych lekarstw dla dzieci. Radzi, żeby coś przywieźć z Lublina. Kilka znajomych osób z miejsca oferuje takie zakupy. Kiedy czekam pod jedną z aptek w Lublinie, przed budynkiem grupka kilkuletnich dzieci biega i śmieje się. Nagle jeden z chłopców rzuca: „Atakujemy Rosjan!” Przypominam sobie, jak jeszcze pod koniec lat 80-tych XX wieku, będąc dzieckiem i bawiąc się w wojnę, strzelaliśmy z patyków do Niemców.

>>> Zbiórki na pomoc Ukrainie w woj. lubelskim. Miejscowości, adresy, szczegóły [lista]

Pastor nosi dzieci

W sobotę około godziny 14 granicę w Dorohusku przekracza autokar jadący z Dniepru na Ukrainie do Świnoujścia. Zaraz za szlabanem z autobusu wysiada matka z dziećmi. Najmłodszego bobasa kobieta przekazuje brodatemu mężczyźnie w bluzie z kapturem, który każdemu tu podjeżdżającemu oferuje pomoc. Z jednej tylnej kieszeni wystaje mu telefon, z drugiej butelka Pepsi. Mężczyzna chwyta malucha, a po chwili pociesza starszą dziewczynkę, której mina wskazuje, że jest na skraju płaczu. Przytula i głaszcze ją po plecach. Kolejna dziewczynka śpi bezwładnie w spacerówce. Gdyby nie pasy, wypadłaby z wózka. Po kobietę z dziećmi ktoś przyjechał, ale mężczyzna oferuje, że zaniesie najmniejsze dziecko do samochodu. Ludziom odjeżdżającym autokarem jeszcze błogosławi. Po chwili wiem dlaczego. Jest pastorem kościoła zielonoświątkowego. A także zawodowym kierowcą autobusu PKS. – Przyjechałem tu, bo wierzę w Boga. Kiedyś Bóg mnie wyzwolił ze złych rzeczy – tłumaczy swoją obecność. Oprócz pomocy na miejscu, ma do zaoferowania mieszkanie w Lubuskiem.

Z Włodawy do Dorohuska przyjechała Agnieszka Kuryluk z córką Julią i koleżanką Pauliną Zawadzką. – Przywiozłyśmy gorącą kawę i herbatę, a dla dzieci lizaki i rogaliki. Mamy też troszkę opatrunków i środków higienicznych. W ciągu dwóch godzin skrzyknęłyśmy się i przyjechałyśmy. W zebraniu tego wszystkiego pomogły nam przypadkowe osoby, to ktoś coś dał, albo wpłacił pieniądze. Dzieci mamy w domu, także wiemy co to znaczy.

Dietetyk z lizakami

– Pochodzę z Chełma, jestem dietetykiem, który wczoraj wciskał dzieciom lizaki. I to dawało im największe szczęście – uśmiecha się Wojciech Pędziński. Oprócz słodyczy na stoisku obsługiwanym przez jego ekipę była też gorąca zupa. Wszystko oczywiście za darmo. Wojciech dodał wpis na Instagramie, że zbierają pieniądze na obiady dla uchodźców i w ciągu bardzo krótkiego czasu udało się zorganizować ogromną pomoc. – Kiedyś potrzebowaliśmy pomocy i może będziemy jeszcze jej w życiu potrzebować. Oby nie szybko – dodaje dietetyk z Chełma.

Wojciech Pędziński i jego ekipa oferująca zupę i lizaki (fot. Paweł Buczkowski)

Obok na ziemi młoda kobieta wypisuje flamastrem coś po ukraińsku. Wyjaśnia, że na banerze będzie informacja, że wszystko to co jest na stoisku, jest darmowe. Mówi, że niektórzy wstydzą się podejść, albo boją się, że trzeba zapłacić. A taki baner rozwieje wątpliwości. Przyjechała tu z Warszawy, a kiedy pytam dlaczego, wybucha śmiechem i odpowiada: – Ja się mogę tylko zapytać, dlaczego innych tutaj nie ma.

Do stoiska podchodzi rodzina. 2-letni chłopiec w czapce z „Psiego Patrolu” dostaje lizaka. Ale jest też głodny, bo kiedy mama podtyka mu łyżką zupę, zjada ją równie chętnie.

Przejście graniczne w Dorohusku (fot. Paweł Buczkowski)

W tym samym miejscu tuż za szlabanem na wjeżdżających do Polski czekają strażacy z OSP. Oferują bezpłatny transport do Chełma, czy Lublina. Jolanta, lekarz weterynarii z Jakubowic Konińskich w sobotę rano przyjęła kilku czworonożnych pacjentów, a po południu ruszyła na granicę z darami.

Przez granicę przejeżdża samochód na tablicach z powiatu bialskiego. Na siedzeniu pasażera uśmiechnięty mężczyzna, na jego rękach śpiąca dziewczynka. Na tylnej kanapie jeszcze kilka osób. – Mieliśmy pasażerów na gapę – śmieje się Polak. 5-osobowym samochodem przez granicę przejechało chyba z 7 osób. Teraz Ukraińcy wysiadają i przesiadają się do innego pojazdu. Policjanci nie zwracają uwagi na takie „złamanie przepisów”. Gdyby nie pomocna dłoń Polaków, uchodźcy którzy dotarli na granicę pieszo, nie mogliby jej przekroczyć, bo w Dorohusku można ją pokonywać tylko w pojazdach.

Przejście graniczne w Dorohusku (fot. Paweł Buczkowski)

Tłumy pomagających

Kilka kilometrów od granicy w dorohuskim pałacyku znajduje się jeden ośrodków recepcyjnych dla uchodźców. W sobotnie popołudnie przed budynkiem namiot pełny jedzenia, picia, ubrań i innych rzeczy przywożonych tu z wszystkich części Polski. Tłum ludzi z kartkami oferującymi transport do Warszawy, czy Lublina. Nazwy miast też po ukraińsku i dopisek, że przejazd jest oferowany bezpłatnie.

– Mamy bardzo wiele osób z okolic, ale także z Warszawy, jak ja, które przyjechały, zdecydowały się zostawić rzeczy i chcą pomóc. Jest tutaj punkt dla osób z Ukrainy, które nie wiedzą gdzie ruszać dalej, mogą otrzymać tę pomoc. Wiele osób stwierdziło, że to jest po prostu dobre miejsce, żeby zostawić dary – tłumaczy Łukasz Foks, zastrzegający że jest tylko spontanicznym wolontariuszem.

Około godziny 16 w sobotę nie było tu wielu uchodźców. Dlaczego? Większość przekraczających granicę ma już jakiś cel: rodzinę, czy przyjaciół, którzy na nich czekają. Niektórzy kierują się do hoteli. Jeszcze inni traktują Polskę tylko jako kraj tranzytowy. Jeden z wolontariuszy opowiada mi o kobiecie, którą zawiózł na lotnisko w Warszawie, skąd kobieta wyleciała do córki w Szwecji.

– Ale są u nas rodziny, które potrzebują pomocy, zwłaszcza rano i potem w godzinach popołudniowych. Głównie matki, babcie, ludzie z dziećmi – dodaje Łukasz Foks, który wszystkim którzy chcą pomagać radzi wspierać organizacje, które pomagają na szeroką skalę, jak np. Fundacja Ocalenie, a także dołączenie do grupy Pomoc dla Ukrainy na Facebooku.

W punkcie recepcyjnym oddaję rzeczy, które przekazali moi znajomi. Pielęgniarka przyznaje, że brakowało im leków właśnie dla dzieci, bo dla dorosłych mieli ich już dużo.

Pomoc humanitarna w punkcie recepcyjnym w Dorohusku

Sołtyska na randce przy granicy

Prawie 50 kilometrów na południe od Dorohuska jest kolejne przejście graniczne w Zosinie. Po polskiej stronie sznur zaparkowanych samochodów, na tablicach z całej Polski. Na pasie w kierunku Ukrainy w busie oklejonym napisem „Kosakowo TV” siedzi trzech mężczyzn. Mówią, że jadą za szlaban, ale zatrzymają się jeszcze po polskiej stronie. Tam zostawią przywiezioną ze sobą pomoc. Będą z niej mogły skorzystać osoby, które oczekują na odprawę. To jeden z kilku busów, które dotarły na granicę właśnie z Trójmiasta.

Przed szlabanem, po polskiej stronie kolejna grupa oferujących pomoc. Jest podobnie jak w Dorohusku. Niektórzy przyjechali po prostu szukać kogoś przypadkowego, kto nie ma gdzie się podziać. Taką osobą jest Magdalena Nieckarz-Abram, sołtyska sołectwa Dębinki w gminie Serock (woj. mazowieckie) i przewodnicząca lokalnego koła gospodyń wiejskich.

– Niestety sytuacja nie pozwoliła nam wysiedzieć w domu. Rano w sobotę przy kawie z mężem umówiliśmy się na randkę pod granicą – śmieje się pani Magdalena. – Mamy zorganizowane co najmniej sześć punktów w swojej gminie i obok, w których możemy ulokować takie osoby. Mamy mieszkanie 100-metrowe do dyspozycji, więc mamy infrastrukturę żeby pomóc. Kolejne samochody mamy też przygotowane, żeby tu przyjechać – dodaje.

W chwili kiedy rozmawiamy, mąż pani Magdaleny pojechał do punktu recepcyjnego w Horodle zobaczyć, czy jest tam ktoś potrzebujący pomocy. Poza tym małżeństwo zostawiło na siebie namiar w punkcie w Dorohusku. – Zobaczymy co będzie. Może wrócimy, a może zostaniemy gdzieś tu na noc. Spędzę weekend z mężem, rzadko mi się to zdarza, bo jesteśmy społecznikami, więc cały czas robimy różne dziwne rzeczy – dodaje z uśmiechem.

Bracki narod

W odróżnieniu do Dorohuska, w Zosinie w sobotę granicę można było już przekraczać na piechotę. Co chwilę pojawia się więc grupa pieszych. Starsza kobieta w chuście na głowie idzie z trudem z taboretem w dłoni. Podbiega do niej młody mężczyzna, chwyta stołek, razem idą do samochodu.

Przejście graniczne w Zosinie (fot. Paweł Buczkowski)

Za chwilę kobieta z dziećmi sięga po telefon i dzwoni do męża, który ma na nich czekać po polskiej stronie. Z tonu głosu mniemam, że nie jest w dobrym humorze.

Emocji na granicy nie brakuje. Jedna z kobiet wysiada z autobusu i widząc tłumek Polaków oferujących pomoc, zaczyna płakać. – Ja bardzo dziękuję Polacy. To jest bracki narod. To nie taki jak Rusija – mówi pani Natalia. Na pytanie, co teraz będą robić w Polsce od razu odpowiada: – No pracować budem.

Po Natalię i jej rodzinę przyjechali Polacy, którzy pomogą postawić pierwsze kroki w nowym miejscu. Ale kobiecie jest bardzo żal tego, co musiała zostawić w Ukrainie: – Mnie ostał się dom, biznes. Ja wsio zostawiła, zakryła i ujechała – mówi.

Kiedy stoimy przed przejściem, zaczepiają mnie dwaj Holendrzy. Przyjechali tu samochodem po przyjaciół z Ukrainy, dopytują ile trzeba czekać na pokonanie granicy. A przechodzący podają bardzo różne czasy: jedni „zaledwie” 6 godzin, inni 10 i więcej. Temperatura na zewnątrz to zaledwie 2-3 st. C. Dla pieszych z dziećmi to katorga.

Kolejny mężczyzna, Polak, martwi się trochę, bo przyjechał tu aż z województwa lubuskiego, stoi już kilka godzin w oczekiwaniu na Ukraińców, których ma odebrać. – Możemy do siebie tylko pisać, bo to głuchoniemi, ale i taki kontakt się urwał – mówi.

Wyszłam na spacer i zostałam

Kilkanaście kilometrów od przejścia w Zosinie oprócz ośrodka recepcyjnego w Horodle, jest jeszcze drugi, w Hrubieszowie. Mieści się w hali sportowej Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Przy punkcie informacyjnym spotykam Łucję Watras, notującą dane osób oferujących pomóc. Kiedy rozmawiamy wieczorem, mówi, że rano wyszła tylko na spacer i tak już tu została.

– Mój brat jest tu dyrektorem. Wiedziałam, że w nocy ma akcję, nie wiedziałam, czy wrócił do domu czy nie. Myślę, zobaczę, może trzeba coś pomóc – mówi pani Łucja. – Jeszcze kolega mi powiedział, że sznur samochodów stoi, bo ludzie przywożą rzeczy. No jak to zobaczyłam, to płaczę ze wzruszenia i nie mogę uwierzyć. Ludzie przyjeżdżają specjalnie z Gdańska, Radomia, Lublina, Warszawy i oferują, że mogą kogoś zabrać – dodaje.

W hali sportowej rozłożone leżanki, pojedyncze osoby drzemią. Na trybunach przyniesione przez ludzi ubrania, które są sortowane i oferowane uchodźcom. A pod ścianą mnóstwo zabawek.

– To miejsce najbardziej chwyta za serce, a z drugiej strony jest najbardziej budujące, bo przynajmniej chwilę dzieciaki mają zapomnienia, będąc tutaj – przyznaje Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa, którą spotykam w hali. – W piątek o tej porze było może kilkadziesiąt osób. A dziś myślę, że ponad 200 już się tu przewinęło. Jedni siedzą godzinę, inni trzy, inni jeszcze dłużej, bo czekają na bliskich i rodzinę, która po nich jedzie, albo po prostu korzystają z możliwości transportu osób z Polski, które im pomagają – dodaje burmistrz.

Punkt recepcyjny w Hrubieszowie (fot. Paweł Buczkowski)

– Wiadomo, że ludzie przyjeżdżają z innego kraju, nie mówią w naszym języku, to jest po prostu ludzkie podejście, żeby tu przyjechać. Jeździmy tak po granicach, przed chwilą na cztery samochody przywieźliśmy tu dużą rodzinę – mówi lublinianin Łukasz Gutek z Lublina z firmy Joma Polska. – Od siebie z pracy zabrałem 20 kurtek zimowych, 20 par spodni i 50 koszulek. Wiadomo, że jest teraz zima, to się przyda. Nawet jeśli kurtka nie pomoże jako okrycie wierzchnie, to zostanie wykorzystana jako koc.

Przy wejściu do hali czeka mężczyzna z napisem „3 osoby. Radom, Warszawa, Lublin. Free. Możliwy nocleg.” Jest już trochę zrezygnowany, bo trudno mu znaleźć kogoś, kto chciałby skorzystać z transportu. – Chyba na razie rząd ogarnia ten temat – mówi. Ale kiedy rozmawiamy, do mężczyzny podchodzi wolontariusz: – To pan ma transport do Radomia? I znikają w hali sportowej.

Punkt recepcyjny w Hrubieszowie (fot. Paweł Buczkowski)

Konferencja prasowa na przejściu granicznym w Dorohusku, ruch na przejściu granicznym

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Groźny przestępca był twarzą kampanii. To pomogło w jego zatrzymaniu

Groźny przestępca był twarzą kampanii. To pomogło w jego zatrzymaniu

Lubelska policja poszukiwała Krystiana K. od 2020 roku. Został zatrzymany w Holandii. Odpowie m.in. za zabójstwo.

Jethro Tull: nowa płyta i koncert Lublinie
FLET I ROCK

Jethro Tull: nowa płyta i koncert Lublinie

7 marca to dzień premiery nowego, studyjnego albumu legendy rocka progresywnego: zespołu Jethro Tull. Na płycie zatytułowanej „Curious Ruminant” znajdzie się dziewięć premierowych utworów. A nowa płyta to świetny pretekst do trasy koncertowej.

Katastrofa budowlana przy Bernardyńskiej. Kiedy otworzą ulicę dla ruchu?

Katastrofa budowlana przy Bernardyńskiej. Kiedy otworzą ulicę dla ruchu?

Po katastrofie budowlanej ulica Bernardyńska w Lublinie jest od soboty zamknięta dla ruchu. Jednak wszystko wskazuje na to, że w piątek to się zmieni.

zdjęcie ilustracyjne

Strefy płatnego parkowania jeszcze nie ma, ale ratusz już szuka urzędnika od tego

W tym roku w Białej Podlaskiej ma być wdrożona strefa płatnego parkowania. Ratusz już szuka urzędnika, który będzie się tym zajmował.

W Chełmie Orkiestra zagra rykiem silników

W Chełmie Orkiestra zagra rykiem silników

Prezentacja samochodów, od sportowych po zabytkowe, rywalizacja za kierownicą a także pokazy służb ratowniczych, a przede wszystkim wsparcie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – to tylko część atrakcji jakie czekają przybyłych gości, już za parę dni, na terenie Galerii Chełm.

MPK Lublin chce zastąpić w swojej flocie najstarsze Solarisy i Jelcze.

Miasto kupuje nowe autobusy hybrydowe. Jest problem z wysoką ceną

Lublin chce wymienić część swojej floty na nowoczesne autobusy hybrydowe. Oferta przetargowa przekracza jednak budżet miasta.

zdjęcie ilustracyjne

Oficjalnie jest zakaz, ale badania mówią co innego. Co młodzież pije na studniówkach?

62 proc. uczestników studniówek pije alkohol w ten wyjątkowy dzień. Dominują mocne trunki, w tym wódka, które stanowią aż 80 proc. alkoholu spożywanego w czasie studniówki. Tak wynika z badań IQS.

Posiedzenie środowej komisji

Rewolucja w chełmskiej oświacie. Połączą przedszkola ze szkołami?

Chełm planuje reorganizację oświaty. Pomysł jest taki, by przedszkola łączyć ze szkołami. Ale jak pokazała środowa komisja rady miasta na razie więcej jest wątpliwości w tej sprawie.

Eleganckie krzesła i biurka: Glamour w Twojej przestrzeni

Eleganckie krzesła i biurka: Glamour w Twojej przestrzeni

Styl glamour to kwintesencja elegancji, luksusu i wyrafinowanego designu. Wnętrza urządzone w tym duchu zachwycają bogactwem detali, nieoczywistymi połączeniami materiałów oraz przytulną, a jednocześnie wystawną atmosferą. Czy z tym stylem da się pogodzić funkcjonalność? Oczywiście! Krzesła i biurka glamour są doskonałym przykładem, jak dodać każdemu pomieszczeniu szyku i charakteru.

Fałszowanie miodu - jak rozpoznać prawdziwy, polski miód pszczeli?

Fałszowanie miodu - jak rozpoznać prawdziwy, polski miód pszczeli?

Naturalne miody pszczele to produkty, które wcale nie tak łatwo zakupić. Coraz powszechniejsza staje się nieuczciwa praktyka fałszowania miodu pszczelego sprawiająca, że złoty płyn przestaje mieć jakiekolwiek właściwości zdrowotne. Podrobionych miodów nektarowych, miodów akacjowych czy miodów rzepakowych na półkach sklepowych spotkać można całe mnóstwo. Zdaje się nawet, że zaczynają one wypierać najwyższej jakości miody tradycyjne. Kuszą niższą ceną, płynną konsystencją i pięknym kolorem. Jak więc nie dać się złapać i kupować tylko prawdziwy rodzaj miodu? Dlaczego warto decydować się na miód z prawdziwej, polskiej pasieki o sprawdzonej renomie? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań dotyczących pochodzenia różnych odmian miodu poznasz z niniejszego artykułu.

Najpopularniejsze rodzaje pieców i kotłów na rynku – co warto wybrać?

Najpopularniejsze rodzaje pieców i kotłów na rynku – co warto wybrać?

Najczęściej wybierane w Polsce urządzenia grzewcze to w ostatnich latach piece oraz kotły na pellet i na ekogroszek, a także piece i kotły zasypowe. Sprawdź koniecznie najważniejsze informacje na ich temat. Dowiedz się też, gdzie warto wybrać wspomniane urządzenia. Dzięki temu na pewno kupisz odpowiednie wyposażenie.

Być jeszcze lepszym policjantem. Lubelski garnizon otworzył "szkoleniówkę"

Być jeszcze lepszym policjantem. Lubelski garnizon otworzył "szkoleniówkę"

Lubelscy policjanci mają swój Ośrodek Szkolenia Policji. 24 funkcjonariuszy już się szkoli na kursie podoficerskim.

Rodzina zamordowanej komorniczki nie zgadza się z wyrokiem

Rodzina zamordowanej komorniczki nie zgadza się z wyrokiem

Rodzina zamordowanej komorniczki z Łukowa nie zgadza się z wyrokiem. Sąd skazał w tym tygodniu Karola M. na 25 lat więzienia.

Poszukiwany listem gończym zaskoczony wizytą policjantów

Poszukiwany listem gończym zaskoczony wizytą policjantów

41-letni mężczyzna poszukiwany przez sądy w Elblągu i Siedlcach został zatrzymany w powiecie garwolińskim. Ryccy kryminalni zaskoczyli go wcześnie rano, gdy przebywał w jednym z domów.

Sebastian Rudol od środy jest już piłkarzem ŁKS

Obrońca Motoru Lublin oficjalnie zmienił klub

Plotki szybko się potwierdziły. W środowy wieczór Motor Lublin poinformował, że kontrakt z Sebastianem Rudolem został rozwiązany za porozumieniem stron. Zawodnik tego samego dnia podpisał umowę z pierwszoligowym ŁKS Łódź.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Komunikaty