Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Chełm

27 lutego 2022 r.
10:00

Lubelskie. Pastor nosi dzieci, a sołtyska jest na randce przy granicy

210 4 A A
Ukraińska rodzina korzysta z pomocy przy przejściu granicznym w Dorohusku. Mogą tu dostać coś ciepłego do jedzenia. Dla dzieci są lizaki
Ukraińska rodzina korzysta z pomocy przy przejściu granicznym w Dorohusku. Mogą tu dostać coś ciepłego do jedzenia. Dla dzieci są lizaki (fot. Paweł Buczkowski)

Setki osób oferujących pomoc uchodźcom z Ukrainy ruszyły z całej Polski na przejścia graniczne w województwie lubelskim. Jedni oferują ciepły posiłek, inni bezpłatny transport i pokoje lub mieszkania na terenie całej Polski.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

W sobotę przed południem wybieram się na konferencję prasową wiceministra spraw wewnętrznych na przejściu granicznym w Dorohusku. Kolega dziennikarz, który już jest na miejscu mówi, że w tamtejszym ośrodku recepcyjnym, gdzie trafiają uchodźcy, brakuje podstawowych lekarstw dla dzieci. Radzi, żeby coś przywieźć z Lublina. Kilka znajomych osób z miejsca oferuje takie zakupy. Kiedy czekam pod jedną z aptek w Lublinie, przed budynkiem grupka kilkuletnich dzieci biega i śmieje się. Nagle jeden z chłopców rzuca: „Atakujemy Rosjan!” Przypominam sobie, jak jeszcze pod koniec lat 80-tych XX wieku, będąc dzieckiem i bawiąc się w wojnę, strzelaliśmy z patyków do Niemców.

>>> Zbiórki na pomoc Ukrainie w woj. lubelskim. Miejscowości, adresy, szczegóły [lista]

Pastor nosi dzieci

W sobotę około godziny 14 granicę w Dorohusku przekracza autokar jadący z Dniepru na Ukrainie do Świnoujścia. Zaraz za szlabanem z autobusu wysiada matka z dziećmi. Najmłodszego bobasa kobieta przekazuje brodatemu mężczyźnie w bluzie z kapturem, który każdemu tu podjeżdżającemu oferuje pomoc. Z jednej tylnej kieszeni wystaje mu telefon, z drugiej butelka Pepsi. Mężczyzna chwyta malucha, a po chwili pociesza starszą dziewczynkę, której mina wskazuje, że jest na skraju płaczu. Przytula i głaszcze ją po plecach. Kolejna dziewczynka śpi bezwładnie w spacerówce. Gdyby nie pasy, wypadłaby z wózka. Po kobietę z dziećmi ktoś przyjechał, ale mężczyzna oferuje, że zaniesie najmniejsze dziecko do samochodu. Ludziom odjeżdżającym autokarem jeszcze błogosławi. Po chwili wiem dlaczego. Jest pastorem kościoła zielonoświątkowego. A także zawodowym kierowcą autobusu PKS. – Przyjechałem tu, bo wierzę w Boga. Kiedyś Bóg mnie wyzwolił ze złych rzeczy – tłumaczy swoją obecność. Oprócz pomocy na miejscu, ma do zaoferowania mieszkanie w Lubuskiem.

Z Włodawy do Dorohuska przyjechała Agnieszka Kuryluk z córką Julią i koleżanką Pauliną Zawadzką. – Przywiozłyśmy gorącą kawę i herbatę, a dla dzieci lizaki i rogaliki. Mamy też troszkę opatrunków i środków higienicznych. W ciągu dwóch godzin skrzyknęłyśmy się i przyjechałyśmy. W zebraniu tego wszystkiego pomogły nam przypadkowe osoby, to ktoś coś dał, albo wpłacił pieniądze. Dzieci mamy w domu, także wiemy co to znaczy.

Dietetyk z lizakami

– Pochodzę z Chełma, jestem dietetykiem, który wczoraj wciskał dzieciom lizaki. I to dawało im największe szczęście – uśmiecha się Wojciech Pędziński. Oprócz słodyczy na stoisku obsługiwanym przez jego ekipę była też gorąca zupa. Wszystko oczywiście za darmo. Wojciech dodał wpis na Instagramie, że zbierają pieniądze na obiady dla uchodźców i w ciągu bardzo krótkiego czasu udało się zorganizować ogromną pomoc. – Kiedyś potrzebowaliśmy pomocy i może będziemy jeszcze jej w życiu potrzebować. Oby nie szybko – dodaje dietetyk z Chełma.

Wojciech Pędziński i jego ekipa oferująca zupę i lizaki (fot. Paweł Buczkowski)

Obok na ziemi młoda kobieta wypisuje flamastrem coś po ukraińsku. Wyjaśnia, że na banerze będzie informacja, że wszystko to co jest na stoisku, jest darmowe. Mówi, że niektórzy wstydzą się podejść, albo boją się, że trzeba zapłacić. A taki baner rozwieje wątpliwości. Przyjechała tu z Warszawy, a kiedy pytam dlaczego, wybucha śmiechem i odpowiada: – Ja się mogę tylko zapytać, dlaczego innych tutaj nie ma.

Do stoiska podchodzi rodzina. 2-letni chłopiec w czapce z „Psiego Patrolu” dostaje lizaka. Ale jest też głodny, bo kiedy mama podtyka mu łyżką zupę, zjada ją równie chętnie.

Przejście graniczne w Dorohusku (fot. Paweł Buczkowski)

W tym samym miejscu tuż za szlabanem na wjeżdżających do Polski czekają strażacy z OSP. Oferują bezpłatny transport do Chełma, czy Lublina. Jolanta, lekarz weterynarii z Jakubowic Konińskich w sobotę rano przyjęła kilku czworonożnych pacjentów, a po południu ruszyła na granicę z darami.

Przez granicę przejeżdża samochód na tablicach z powiatu bialskiego. Na siedzeniu pasażera uśmiechnięty mężczyzna, na jego rękach śpiąca dziewczynka. Na tylnej kanapie jeszcze kilka osób. – Mieliśmy pasażerów na gapę – śmieje się Polak. 5-osobowym samochodem przez granicę przejechało chyba z 7 osób. Teraz Ukraińcy wysiadają i przesiadają się do innego pojazdu. Policjanci nie zwracają uwagi na takie „złamanie przepisów”. Gdyby nie pomocna dłoń Polaków, uchodźcy którzy dotarli na granicę pieszo, nie mogliby jej przekroczyć, bo w Dorohusku można ją pokonywać tylko w pojazdach.

Przejście graniczne w Dorohusku (fot. Paweł Buczkowski)

Tłumy pomagających

Kilka kilometrów od granicy w dorohuskim pałacyku znajduje się jeden ośrodków recepcyjnych dla uchodźców. W sobotnie popołudnie przed budynkiem namiot pełny jedzenia, picia, ubrań i innych rzeczy przywożonych tu z wszystkich części Polski. Tłum ludzi z kartkami oferującymi transport do Warszawy, czy Lublina. Nazwy miast też po ukraińsku i dopisek, że przejazd jest oferowany bezpłatnie.

– Mamy bardzo wiele osób z okolic, ale także z Warszawy, jak ja, które przyjechały, zdecydowały się zostawić rzeczy i chcą pomóc. Jest tutaj punkt dla osób z Ukrainy, które nie wiedzą gdzie ruszać dalej, mogą otrzymać tę pomoc. Wiele osób stwierdziło, że to jest po prostu dobre miejsce, żeby zostawić dary – tłumaczy Łukasz Foks, zastrzegający że jest tylko spontanicznym wolontariuszem.

Około godziny 16 w sobotę nie było tu wielu uchodźców. Dlaczego? Większość przekraczających granicę ma już jakiś cel: rodzinę, czy przyjaciół, którzy na nich czekają. Niektórzy kierują się do hoteli. Jeszcze inni traktują Polskę tylko jako kraj tranzytowy. Jeden z wolontariuszy opowiada mi o kobiecie, którą zawiózł na lotnisko w Warszawie, skąd kobieta wyleciała do córki w Szwecji.

– Ale są u nas rodziny, które potrzebują pomocy, zwłaszcza rano i potem w godzinach popołudniowych. Głównie matki, babcie, ludzie z dziećmi – dodaje Łukasz Foks, który wszystkim którzy chcą pomagać radzi wspierać organizacje, które pomagają na szeroką skalę, jak np. Fundacja Ocalenie, a także dołączenie do grupy Pomoc dla Ukrainy na Facebooku.

W punkcie recepcyjnym oddaję rzeczy, które przekazali moi znajomi. Pielęgniarka przyznaje, że brakowało im leków właśnie dla dzieci, bo dla dorosłych mieli ich już dużo.

Pomoc humanitarna w punkcie recepcyjnym w Dorohusku

Sołtyska na randce przy granicy

Prawie 50 kilometrów na południe od Dorohuska jest kolejne przejście graniczne w Zosinie. Po polskiej stronie sznur zaparkowanych samochodów, na tablicach z całej Polski. Na pasie w kierunku Ukrainy w busie oklejonym napisem „Kosakowo TV” siedzi trzech mężczyzn. Mówią, że jadą za szlaban, ale zatrzymają się jeszcze po polskiej stronie. Tam zostawią przywiezioną ze sobą pomoc. Będą z niej mogły skorzystać osoby, które oczekują na odprawę. To jeden z kilku busów, które dotarły na granicę właśnie z Trójmiasta.

Przed szlabanem, po polskiej stronie kolejna grupa oferujących pomoc. Jest podobnie jak w Dorohusku. Niektórzy przyjechali po prostu szukać kogoś przypadkowego, kto nie ma gdzie się podziać. Taką osobą jest Magdalena Nieckarz-Abram, sołtyska sołectwa Dębinki w gminie Serock (woj. mazowieckie) i przewodnicząca lokalnego koła gospodyń wiejskich.

– Niestety sytuacja nie pozwoliła nam wysiedzieć w domu. Rano w sobotę przy kawie z mężem umówiliśmy się na randkę pod granicą – śmieje się pani Magdalena. – Mamy zorganizowane co najmniej sześć punktów w swojej gminie i obok, w których możemy ulokować takie osoby. Mamy mieszkanie 100-metrowe do dyspozycji, więc mamy infrastrukturę żeby pomóc. Kolejne samochody mamy też przygotowane, żeby tu przyjechać – dodaje.

W chwili kiedy rozmawiamy, mąż pani Magdaleny pojechał do punktu recepcyjnego w Horodle zobaczyć, czy jest tam ktoś potrzebujący pomocy. Poza tym małżeństwo zostawiło na siebie namiar w punkcie w Dorohusku. – Zobaczymy co będzie. Może wrócimy, a może zostaniemy gdzieś tu na noc. Spędzę weekend z mężem, rzadko mi się to zdarza, bo jesteśmy społecznikami, więc cały czas robimy różne dziwne rzeczy – dodaje z uśmiechem.

Bracki narod

W odróżnieniu do Dorohuska, w Zosinie w sobotę granicę można było już przekraczać na piechotę. Co chwilę pojawia się więc grupa pieszych. Starsza kobieta w chuście na głowie idzie z trudem z taboretem w dłoni. Podbiega do niej młody mężczyzna, chwyta stołek, razem idą do samochodu.

Przejście graniczne w Zosinie (fot. Paweł Buczkowski)

Za chwilę kobieta z dziećmi sięga po telefon i dzwoni do męża, który ma na nich czekać po polskiej stronie. Z tonu głosu mniemam, że nie jest w dobrym humorze.

Emocji na granicy nie brakuje. Jedna z kobiet wysiada z autobusu i widząc tłumek Polaków oferujących pomoc, zaczyna płakać. – Ja bardzo dziękuję Polacy. To jest bracki narod. To nie taki jak Rusija – mówi pani Natalia. Na pytanie, co teraz będą robić w Polsce od razu odpowiada: – No pracować budem.

Po Natalię i jej rodzinę przyjechali Polacy, którzy pomogą postawić pierwsze kroki w nowym miejscu. Ale kobiecie jest bardzo żal tego, co musiała zostawić w Ukrainie: – Mnie ostał się dom, biznes. Ja wsio zostawiła, zakryła i ujechała – mówi.

Kiedy stoimy przed przejściem, zaczepiają mnie dwaj Holendrzy. Przyjechali tu samochodem po przyjaciół z Ukrainy, dopytują ile trzeba czekać na pokonanie granicy. A przechodzący podają bardzo różne czasy: jedni „zaledwie” 6 godzin, inni 10 i więcej. Temperatura na zewnątrz to zaledwie 2-3 st. C. Dla pieszych z dziećmi to katorga.

Kolejny mężczyzna, Polak, martwi się trochę, bo przyjechał tu aż z województwa lubuskiego, stoi już kilka godzin w oczekiwaniu na Ukraińców, których ma odebrać. – Możemy do siebie tylko pisać, bo to głuchoniemi, ale i taki kontakt się urwał – mówi.

Wyszłam na spacer i zostałam

Kilkanaście kilometrów od przejścia w Zosinie oprócz ośrodka recepcyjnego w Horodle, jest jeszcze drugi, w Hrubieszowie. Mieści się w hali sportowej Hrubieszowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Przy punkcie informacyjnym spotykam Łucję Watras, notującą dane osób oferujących pomóc. Kiedy rozmawiamy wieczorem, mówi, że rano wyszła tylko na spacer i tak już tu została.

– Mój brat jest tu dyrektorem. Wiedziałam, że w nocy ma akcję, nie wiedziałam, czy wrócił do domu czy nie. Myślę, zobaczę, może trzeba coś pomóc – mówi pani Łucja. – Jeszcze kolega mi powiedział, że sznur samochodów stoi, bo ludzie przywożą rzeczy. No jak to zobaczyłam, to płaczę ze wzruszenia i nie mogę uwierzyć. Ludzie przyjeżdżają specjalnie z Gdańska, Radomia, Lublina, Warszawy i oferują, że mogą kogoś zabrać – dodaje.

W hali sportowej rozłożone leżanki, pojedyncze osoby drzemią. Na trybunach przyniesione przez ludzi ubrania, które są sortowane i oferowane uchodźcom. A pod ścianą mnóstwo zabawek.

– To miejsce najbardziej chwyta za serce, a z drugiej strony jest najbardziej budujące, bo przynajmniej chwilę dzieciaki mają zapomnienia, będąc tutaj – przyznaje Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa, którą spotykam w hali. – W piątek o tej porze było może kilkadziesiąt osób. A dziś myślę, że ponad 200 już się tu przewinęło. Jedni siedzą godzinę, inni trzy, inni jeszcze dłużej, bo czekają na bliskich i rodzinę, która po nich jedzie, albo po prostu korzystają z możliwości transportu osób z Polski, które im pomagają – dodaje burmistrz.

Punkt recepcyjny w Hrubieszowie (fot. Paweł Buczkowski)

– Wiadomo, że ludzie przyjeżdżają z innego kraju, nie mówią w naszym języku, to jest po prostu ludzkie podejście, żeby tu przyjechać. Jeździmy tak po granicach, przed chwilą na cztery samochody przywieźliśmy tu dużą rodzinę – mówi lublinianin Łukasz Gutek z Lublina z firmy Joma Polska. – Od siebie z pracy zabrałem 20 kurtek zimowych, 20 par spodni i 50 koszulek. Wiadomo, że jest teraz zima, to się przyda. Nawet jeśli kurtka nie pomoże jako okrycie wierzchnie, to zostanie wykorzystana jako koc.

Przy wejściu do hali czeka mężczyzna z napisem „3 osoby. Radom, Warszawa, Lublin. Free. Możliwy nocleg.” Jest już trochę zrezygnowany, bo trudno mu znaleźć kogoś, kto chciałby skorzystać z transportu. – Chyba na razie rząd ogarnia ten temat – mówi. Ale kiedy rozmawiamy, do mężczyzny podchodzi wolontariusz: – To pan ma transport do Radomia? I znikają w hali sportowej.

Punkt recepcyjny w Hrubieszowie (fot. Paweł Buczkowski)

Konferencja prasowa na przejściu granicznym w Dorohusku, ruch na przejściu granicznym

e-Wydanie

Pozostałe informacje

U zbiegu ulicy Nałęczowskiej i alei Kraśnickiej może stanąć 70-metrowy wieżowiec

Ma być najwyższym wieżowcem w Lublinie. Będą negocjacje z inwestorem

U zbiegu Nałęczowskiej i Kraśnickiej może stanąć 70-metrowa wieża - najwyższy budynek mieszkalny na Lubelszczyźnie. Żeby go postawić konieczne będą zmiany planistyczne, bo tak wysokie obiekty w tym miejscu Lublina nie były przewidziane. Co miasto chce uzyskać za ewentualną zgodę? Lista życzeń jest długa.

Torby, na które czekają organizatorzy akcji nie muszą być nowe, ale powinny być w dobrym stanie. Najmilej widziane są te duże, ale tak naprawdę także mniejsze również się przydadzą
Zamość

Wędrujące, używane torby na prezenty. Masz na zbyciu? Oddaj

Z ciekawą inicjatywą wyszła Zamojska Akademia Kultury. Zachęca mieszkańców do przekazywania używanych, ale jeszcze w dobrym stanie toreb na prezenty. Będą w nie pakowane upominki dla potrzebujących.

Powiat puławski ma już projekt budżetu na przyszły rok. Na inwestycje tym razem przeznaczy 37 mln zł, z czego lwia część trafi na drogi oraz dokończenie siedziby puławskiej PSP
Puławy
galeria

Nowy budżet mniejszy od starego. Połowa wydatków trafi na oświatę

Radni powiatu puławskiego otrzymali już projekt budżetu na 2025 rok. Przyszłoroczne dochody mają spaść z ponad 250 do niecałych 240 mln zł. Cięcie czekają również wydatki, zwłaszcza te na inwestycje. Najwięcej pieniędzy pochłonie oświata i wychowanie.

Niedoceniany zawód, choć jakże ważny. „Ludzie kojarzą nas z rozdawaniem darów”
galeria

Niedoceniany zawód, choć jakże ważny. „Ludzie kojarzą nas z rozdawaniem darów”

Dzisiaj obchodzimy Dzień Pracownika Socjalnego. To okazja do uhonorowania najbardziej zasłużonych oraz podjęcia dyskusji o zmianach, których potrzebują osoby wykonujące ten zawód.

Tysiące ludzi bez czystej wody. Sanepid potwierdza skażenie mikrobiologiczne
zdrowie

Tysiące ludzi bez czystej wody. Sanepid potwierdza skażenie mikrobiologiczne

Kilka tysięcy mieszkańców prawobrzeżnej części gminy wiejskiej Puławy obecnie pozbawiona jest wody pitnej z wodociągu. Sanepid potwierdza skażenie na ujęciu w Gołębiu, które zaopatruje sześć miejscowości. Samorząd udostępnia mieszkańcom wodę w butelkach.

"Warunek cudu" na Targowej – mozaika przypomina żydowską historię Lublina
Lublin
galeria

"Warunek cudu" na Targowej – mozaika przypomina żydowską historię Lublina

Na ścianie budynku przy ul. Targowej w Lublinie powstała mozaika „Warunek cudu”. Dzieło autorstwa Ingi Levi nawiązuje do żydowskiego dziedzictwa tej części miasta, przypominając o historycznym znaczeniu ulicy dla społeczności żydowskiej.

Rolnik wciągnięty przez rozdrabniacz słomy. Wezwano ratowniczy śmigłowiec
wypadek

Rolnik wciągnięty przez rozdrabniacz słomy. Wezwano ratowniczy śmigłowiec

Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło wczoraj w Trzebieszowie Pierwsyzm w powiecie łukowskim. 37-letni rolnik obsługiwał rozdrabniacz słomy. W pewnym momencie znalazł się zbyt blisko podajnika. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Edyta Majdzińska najprawdopodobniej będzie dalej prowadzić MKS FunFloor Lubin

Edyta Majdzińska (MKS FunFloor Lublin): Wierzę w kierunek mojej pracy i wierzę w ten zespół

Przedwczesne odpadnięcie z europejskich pucharów najprawdopodobniej nie wywoła burzy w MKS FunFloor. Wydaje się, że Edyta Majdzińska przetrwa ten okres niepokoju.

Kilka lat temu kino Bajka było popularnym miejscem spotkań studentów. Jak jest teraz - zapytaliśmy jego właściciela
magazyn
galeria

Jak radzi sobie lubelskie kino Bajka? "Nie wiem czy przetrwamy"

Po zakończeniu pandemii koronawirusa właściciele kin zauważają zmiany w preferencjach widzów dotyczących sposobu oglądania filmów. Czy mieszkańcy Lublina chętnie odwiedzają lokalne kina? Jak właściciele radzą sobie w nowej rzeczywistości? O sytuacji kina „Bajka” w Lublinie opowiedział nam Waldemar Niedźwiedź.

Jakie zadaszenie tarasu wybrać aby połączyć funkcjonalność i styl?

Jakie zadaszenie tarasu wybrać aby połączyć funkcjonalność i styl?

Zadaszenie tarasu to praktyczne rozwiązanie, które pozwala cieszyć się przestrzenią na świeżym powietrzu niezależnie od pogody. Odpowiednio dobrane chroni przed słońcem, deszczem oraz zapewnia prywatność. W tym artykule przyjrzymy się inspiracjom, jakie można wykorzystać przy wyborze zadaszenia tarasu.

Zbadaj piersi jeszcze dziś. Sprawdzamy, gdzie i kiedy zaparkuje mammobus

Zbadaj piersi jeszcze dziś. Sprawdzamy, gdzie i kiedy zaparkuje mammobus

Nowotwór piersi jest najczęstszą przyczyną przedwczesnej śmierci wśród polskich kobiet. Kluczem do zdrowia jest m.in. regularna mammografia. Będzie ją można zrobić w mobilnym gabinecie, który właśnie przejeżdża przez nasz region.

Czym są kampery i jak działają?

Czym są kampery i jak działają?

Kampery to specjalnie zaprojektowane pojazdy, umożliwiające komfortowe podróżowanie i nocowanie w różnych miejscach. Ich unikalna konstrukcja łączy funkcje samochodu z przestrzenią mieszkalną.

Niezwykły duet – Smolik//Kev Fox w Świdniku
koncert
22 listopada 2024, 18:00
film

Niezwykły duet – Smolik//Kev Fox w Świdniku

Smolik//Kev Fox to eklektyczny i wymykający się jasno określonym ramom duet Andrzeja Smolika – znakomitego polskiego producenta i Keva Foxa brytyjskiego songwrittera, który w najbliższy piątek zagra w Świdniku.

Będzie ślisko. Noga z gazu

Będzie ślisko. Noga z gazu

Będzie ślisko na drogach. Oblodzenie pojawi się w całym regionie.

Spalarnia przy Metalurgicznej. Jest decyzja środowiskowa i protest mieszkańców

Spalarnia przy Metalurgicznej. Jest decyzja środowiskowa i protest mieszkańców

Czwartkowe obrady Rady Miasta w Lublinie rozpoczęła gorąca, nieprzewidziana w programie dyskusja o budowie spalarni śmieci przy ulicy Metalurgicznej na terenie po dawnym zakładzie Ursus. Miasto decyzję środowiskową wydało, ale mieszkańcom ten pomysł się nie podoba. Co dalej z planami KOM-EKO?

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium

Ogłoszenia

Najnowsze · Promowane
Maszyny i narzędzia -> Sprzedam

silnik 3 fazowy

Lublin

0,00 zł

Nieruchomości -> Sprzedam -> Mieszkania

mieszkanie sprzedam

Lublin

0,00 zł

Różne -> Sprzedam

kolkom

ZAMOŚĆ

115,00 zł

Różne -> Sprzedam

redukc

ZAMOŚĆ

52,00 zł

Różne -> Sprzedam

pasek

ZAMOŚĆ

29,00 zł

Komunikaty