19-letnia Sylwia spod Radzynia Podlaskiego poczuła się źle w piątek. W sobotę już nie żyła.
- Pierwsze objawy pojawiły się w piątek przed godz. 8 rano. Sylwia skarżyła się na bóle brzucha, wymiotowała, miała podwyższoną temperaturę - poinformował wczoraj Jerzy Kowalczyk, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
- Na podstawie szybkiego rozwoju objawów podejrzewaliśmy sepsę pochodzenia meningokowego, dlatego zawiadomiliśmy sanepid - mówi Dariusz Hankiewicz, dyrektor szpitala.
Inspektorzy sanitarni natychmiast objęli nadzorem epidemiologicznym osoby narażone na zakażenie: 6 domowników oraz uczniów ze szkoły, do której chodziła Sylwia. - Wymazy od zmarłej oraz osób z jej otoczenia bada laboratorium sanepidu w Lublinie - mówi Mirosław Starzyński, powiatowy inspektor sanitarny w Radzyniu Podlaskim. - Wyniki będą w najbliższych dniach.
Wszystkim narażonym na zakażenie podano antybiotyki. - Dziś było spotkanie inspektora sanepidu z młodzieżą i nauczycielami, który zapoznał wszystkich z sytuacją - powiedział nam wczoraj Wiesław Korulczyk, zastępca dyr. szkoły, do której chodziła Sylwia. - Zajęć nie odwołaliśmy. Sanepid uznał, że nie jest to konieczne. Żaden inny uczeń nie ma podejrzanych objawów.
Sepsa to zakażenie całego organizmu mogące prowadzić do śmierci. Dwa tygodnie temu najbardziej zjadliwa odmiana tej choroby zabiła 6-letniego chłopca z Wólki Lubelskiej. Dziecko zaczęło gorączkować i wymiotować. Rodzice przywieźli je do szpitala. Po kilkunastu godzinach zmarło.