26 milionów złotych – tyle będzie wynosiła kara za nielegalne wycięcie ponad pięciuset drzew. Chodzi o te, które znikły z terenu jednostki wojskowej w Kraśniku. Wojsko ma zapłacić miastu suma będącą połową dochodów kraśnickiego budżetu.
Drewno znikało. Pracownicy mogli zabierać drobne gałęzie. – Jak zaczęło robić się gorąco, czyli sprawą zaczęto się interesować, pnie drzew zasypywano – twierdził anonimowy informator.
Wszystko wyszło na jaw dzięki zawiadomieniu jednego z mieszkańców. Teraz w tej sprawie dochodzenie prowadzi Żandarmeria Wojskowa i Prokuratura Garnizonowa w Lublinie.
W jednostce wojskowej w Kraśnik nikt sprawy komentować nie chce. Kierujący nią mjr. Krzysztof Kieraga o wysokości kary dowiedział się od nas.
W ministerstwie zaś zapowiadają wyciągnięcie konsekwencji.
– Zostało wszczęte dochodzenie i winni zostaną ukarani. W stosunku do osób winnych uchybień będą wyciągnięte wnioski służbowe – zapowiada Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej.
Ale ministerstwo poczeka do końca postępowania prokuratorskiego.
– W najbliższym czasie prokurator prowadzący sprawę zamierza ocenić zebrany materiał czy dochodzenia prowadzone w sprawie nie będzie przekształcone w śledztwo przeciwko osobie – wyjaśnia płk Edward Jaroszuk, rzecznik Żandarmerii Wojskowej.
Naliczona przez urzędników miejskich kara powinna zostać wpłacona na konto Miejskiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Urzędu Miasta Kraśnik. Budżet tej miejskiej instytucji zajmującej się ochroną środowiska to zaledwie 303 tysięcy złotych.
W magistracie nie wierzą, że wojsko zapłaci tak gigantyczne pieniądze. Zwłaszcza, że od decyzji przysługuje odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Lublinie. Wojsko ma na to 14 dni. W SKO kwota może zostać zmniejszona.