Sytuacja w rolnictwie jest bardzo zła – alarmują rolnicy. I wychodzą na ulice. W czwartek w Lublinie będą protestować hodowcy bydła i producenci mleka. W poniedziałek na pikietę do Warszawy jadą m.in. sadownicy z gminy Łaziska. A radni z klubu PSL w sejmiku województwa chcą zwołania sesji nadzwyczajnej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Jesteśmy zaniepokojeni fatalną sytuacją w rolnictwie – podkreśla Marek Kos, przewodniczący klubu radnych Polskiego Stronnictwa Ludowego w Sejmiku Województwa Lubelskiego.
Wczoraj podczas konferencji prasowej radny Kos wspólnie z innymi radnymi z tej partii poinformował, że złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku. Chcą poruszyć najbardziej bolesne dla rolników tematy. Jeden z nich dotyczy afrykańskiego pomoru świń (ASF), groźnej dla świń i dzików choroby, której ogniska są już w Lubelskiem, ale też w sąsiednich województwach – podlaskim i mazowieckim. Co gorsza – od wczoraj całe województwo podlaskie zostało uznane za strefę zagrożoną afrykańskim pomorem świń.
– Rolnicy są zaniepokojeni, bo jeśli choroba rozprzestrzeni się na inne województwa, nasza hodowla znajdzie się na skraju upadku. Trzeba będzie wybić wszystkie świnie w kraju – alarmuje Kos.
Inny problem. Producenci mleka borykają się z bardzo niskimi cenami skupu. – Ci ludzie muszą spłacać kredyty, mają też problemy z terminowym zapłaceniem kar za przekroczenie kwot mlecznych – dodaje radny Marek Kopeć.
To jednak nie jedyne powody, dla których hodowcy bydła będą w czwartek manifestować w Lublinie. – Przede wszystkim chcemy przypomnieć naszym przedstawicielom politycznym, że żyjemy i pracujemy w regionie typowo rolniczym – podkreśla Rafał Stachura, prezes Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Jego zdaniem politycy powinni znakomicie zdawać sobie sprawę z dramatycznej sytuacji całego sektora. – Przecież z Lubelszczyzny pochodzi poseł Jarosław Sachajko, przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa. Z naszego regionu jest Jerzy Chróścikowski, szef komisji rolniczej Senatu. Cisza z ich strony jest dla nas bardzo niepokojąca – mówi Stachura.
W Lubelskiem rolnik dostaje w punkcie skupu mleka poniżej złotówki za litr. A koszt produkcji tego litra to 1,32 zł.
– Mówi się o likwidacji pogłowia bydła i obniżeniu produkcji mleka o 30 procent – dodaje Stachura. – Kiedy zaczniemy wyrzynać krowy i likwidować gospodarstwa, na które pracowało kilka pokoleń, zabraknie naszych produktów między innymi na lubelskich stołach. Przede wszystkim jednak zabraknie dla nas pracy. Bierność władz doprowadzi wiele gospodarstw i mleczarni do bankructwa.
Z kolei na pikietę do Warszawy jadą sadownicy. Manifestację organizuje Związek Sadowników RP, który z powodu niskiej ceny skupu jabłek przemysłowych apelował już do rolników, aby tych owoców w ogóle nie sprzedawali.
– Cena za kilogram waha się od 18 do 22 groszy – to nawet nie jest połowa tego, co było w ubiegłym roku – ubolewa Krzysztof Cybulak, prezes oddziału związku w Łaziskach. – Gdyby ta cena była na poziomie co najmniej 30 groszy, to nie byłoby żadnych protestów – dodaje.