Szef policji w Białej Podlaskiej pędził pożyczonym seatem z prędkością
124 km/h w miejscu, gdzie mógł jechać "siedemdziesiątką”.
W takim przypadku - zgodnie z policyjnym taryfikatorem mandatów - kierowca powinien zapłacić 500 zł mandatu i dostać 10 punktów karnych. Tymczasem komendant Grzegorz Zadroga otrzymał jedynie... upomnienie. Decyzja jest już prawomocna i nie można jej zmienić.
- To kompromitacja - mówi Stanisław J., doświadczony kierowca z Białej Podlaskiej. - Przecież stróż prawa musi przestrzegać przepisów!
Komendant popełnił wykroczenie 6 lipca, ale sprawa wyszła na jaw dopiero teraz. Ujawnił ją tygodnik "Słowo Podlasia”. Jeden z Czytelników przekazał redakcji zdjęcie wykonane przez fotoradar w Sławacinku Nowym pod Białą Podlaską. Na fotografii widać dokładnie postać nadkomisarza. Jechał pożyczonym od kolegi seatem. W miejscu, gdzie obowiązuje prędkość 70 km/h, pędził 124 km/h.
Zadroga mieszka na terenie powiatu Łuków i to łukowska policja zajmowała się wykroczeniem komendanta.
- Po takim czasie wolałbym zapłacić nawet 500 czy 400 zł mandatu, aby nie było tego rozgłosu - mówi komendant Zadroga. - Ale kara nie zależy ode mnie. Ktoś inny rozstrzygał to wszystko. Zastosował taką, a nie inną formę działań wobec mnie. Przykro mi.
Co na to przełożeni Zadrogi z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie? Podinspektor Janusz Wójtowicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego, tłumaczy, że decyzja w tej sprawie już się uprawomocniła. - Nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Pobłażliwość wynika z tego, że komendant przedstawił szczególne okoliczności. Musiał pilnie załatwiać wtedy rodzinne sprawy.
Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiego komendanta, nie jest zadowolony, że sprawa wyszła na jaw. Domyśla się, że zdjęcie wykonane przez fotoradar przekazał redakcji "Słowa Podlasia” odchodzący na emeryturę policjant.