Dlaczego policja kupiła rozklekotane Aro? - Bo były dużo tańsze niż konkurencja - odpowiadają w Komendzie Głównej Policji. W ocenie policjantów auta nie nadają się do jazdy.
- Jakość powłoki lakierniczej nie jest taka jak w Lexusie - mówi oględnie podkomisarz Bogdan Mąka, wiceszef Wydziału Transportu KWP w Lublinie. - Wszystkie samochody są obecnie w Wydziale Transportu KWP i czekają na swój przydział. Wiem, że trafią do komend położonych poza aglomeracjami, tam gdzie potrzebny jest napęd na cztery koła.
Nieoficjalnie jednak i lubelscy policjanci przyznają, że aro do dobrego auta bardzo wiele brakuje. - Trzeba było je poskręcać, żeby w ogóle ruszyły - mówi jeden z funkcjonariuszy.
Po sygnałach dziennikarzy, że samochody do niczego się nie nadają, KGP zleciła wszystkim komendantom wojewódzkim przygotowanie opinii na temat ich jakości. - Chcemy dowiedzieć się, jak naprawdę sprawują się te auta. Dopiero wtedy zdecydujemy, jakie podjąć dalej kroki - mówi Alicja Hytrek, rzecznik komendanta głównego.
Komenda tłumaczy, że kupiła Aro, bo były dużo tańsze niż auta konkurencji. - Do przetargu zgłosiły się dwie firmy. Jedna zaoferowała Aro za 63 tysiące złotych, druga samochody suzuki za ponad 100 tysięcy - tłumaczy Hytrek.