"Przeproś kanalio ojca Rydzyka, już nie żyjesz” - takie listy dostaje poseł Janusz Palikot.
- Niech się nie dziwi, że powoduje takie reakcje. Sam sobie na to zapracował - ocenia lubelski europoseł Zdzisław Podkański. Wczoraj, wraz z innymi ośmioma parlamentarzystami związanymi z Radiem Maryja, złożył do Komisji Etyki Poselskiej wniosek o ukaranie Palikota. A wszystko przez to, że w marcu lider lubelskiej PO nazwał szefa Radia Maryja ojca Rydzyka m. in. "belzebubem”. Komisja etyki, może zwrócić posłowi uwagę, upomnieć go lub udzielić nagany.
Autorzy wniosku twierdzą, że Palikot kieruje się "nienawiścią wobec kapłana katolickiego i organizowanych przez niego dzieł”. Stwierdzają: "Powyższe działania przypominają zachowania tajnych służb komunistycznych, poprzedzające porwanie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki”. Pod pismem podpisała się też lubelska posłanka Gabriela Masłowska (PiS).
- Palikot przekracza wszelkie obowiązujące w społeczeństwie normy, godzi w dobre imię prezydenta RP (pytał, czy Lech Kaczyński nadużywa alkoholu - red.) i o. Rydzyka. Ja się wstydzę za Palikota, po jego wystąpieniach trudno się dziwić, że społeczeństwo ma tak mało szacunku dla polityków - mówi Podkański.
- Tadeusz Rydzyk to szatan. To nie jest obelga, ja stwierdzam charakter bytu - ripostuje Palikot. - To byt diabelski: sieje zło, skłóca ludzi, odsuwa od prawdziwej wiary. Diabeł nieraz pojawiał się w szatach kapłana. Mnie osobiście spotkały skutki działań Rydzyka.
W czwartek poseł Palikot szedł na posiedzenie komisji Przyjazne Państwo. Nagle otoczyła go grupa, jak twierdzi poseł, słuchaczy Radia Maryja, którzy krzyczeli: "na szubienicę z nim”, "powiesić”, "zdrajca”.
- W obradach uczestniczył przedstawiciel policji, opowiedziałem mu o tym zdarzeniu i poprosiłem o interwencję - opowiada poseł.
To nie wszystko. Do biura poselskiego przychodzą listy z pogróżkami. Autor jednego z nich - podał nazwisko i adres - pisze: "Przeproś kanalio o. Tadeusza Rydzyka, już nie żyjesz”. - Powinniśmy o tym poinformować policję, choć do tej pory nie traktowaliśmy podobnych listów zbyt poważnie - stwierdza Piotr Sawicki, dyrektor biura Palikota.
(pap)