Maszynista zauważył auto na torach, ale było już za późno, by wyhamować pędzący pociąg. Matka i córka nie żyją. W innych wypadkach zginęli młodzi mężczyźni.
W zmiażdżonym samochodzie zginęła kierująca autem 49-letnia Jadwiga G. z Łukowa. Jej ciężko ranna córka, 28-letnia Magdalena R., trzy godziny później zmarła w szpitalu. Kobiety jechały z Łukowa do swojej rodzinnej miejscowości w gminie Kąkolewnica.
- Maszynista pociągu zeznał, że zobaczył samochód na torach 10-15 metrów przed lokomotywą - mówi Dariusz Łukasiak, oficer prasowy radzyńskiej policji. - Natychmiast zaczął hamować, ale przy prędkości, z jaką jechał pociąg - 80 kilometrów na godzinę - droga hamowania wynosi kilometr.
Nadchodziła burza. Być może - podejrzewa policja - kierująca samochodem kobieta miała osłabioną koncentrację.
Policjanci ustalili, że 20-letni mieszkaniec gminy Uścimów jechał rowerem albo go prowadził. Wtedy wjechał w niego samochód, który ciągnął go jeszcze przez kilkanaście metrów. Kierowca-pirat odjechał prawdopodobnie w kierunku Białki.
Policjanci z Lubartowa szukają świadków wypadków w Jedlance i Wincentowie. Proszą o kontakt: (0 81) 852 62 10.