Zarzut przyjęcia ponad 8,8 mln dolarów łapówki postawiła wczoraj lubelska prokuratura Waldemarowi J., byłemu prezesowi Lubelskiego Węgla.
Byłego prezesa zatrzymała we wtorek w Świeradowie Zdroju Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego na polecenie ośrodka w Białej Podlaskiej Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
O Waldemarze J. zrobiło się głośno przed kilkoma laty. Prokuratura w Łodzi oskarżyła go to, że będąc wiceprezesem kopalni w Bogdance wziął 2,4 mln zł łapówki od firm zajmujących się transportem węgla. Na wolność wyszedł po wpłaceniu półtora miliona złotych kaucji. Zaraz potem prasa opublikowała jego fotografię, jak bawi się na balu sylwestrowym z córką ówczesnego szefa Bogdanki, która była wówczas prokuratorem.
Proces Waldemara J. jeszcze się nie zakończył. Prokuratura wyłączyła do odrębnego rozpoznania jeden z wątków śledztwa. Do działania przystąpiła, gdy otrzymała informację o wpłatach na kontach w zagranicznych bankach. Efektem było wtorkowe zatrzymanie Waldemara J. Zarzuciła mu branie łapówek, kiedy był prezesem spółki "Lubelski Węgiel”.
Spółka była "córką” kopalni w Bogdance. Zajmowała się sprzedażą wydobywanego tam węgla. Waldemar J. podpisywał umowy ze spółkami Czech-Pol i E-line. Te firmy odsprzedawały zaś węgiel elektrowniom na Ukrainie. Mężczyzna jest podejrzany o to, że brał łapówki od pośredników handlujących węglem za zawieranie korzystnych dla nich kontraktów. Prokuratura wyliczyła, że od 1994 roku do 1998 roku przyjął 8,8 mln dolarów. To ponad 25 mln zł!
- Waldemar J. dostawał jeden lub dwa dolary od każdej tony dostarczonego węgla - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. - Łapówki za zawarcie kontraktów wręczano mu w Polsce, Czechach oraz Liechtensteinie.
Podczas przesłuchania podejrzany nie przyznał się do brania łapówek i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura wystąpiła do sądu o jego aresztowanie.