Pieniądze, które sadownicy z naszego regionu dostają w punktach skupu, nawet w połowie nie pokrywają ponoszonych kosztów.
Marek Figura z Karmanowic koło Nałęczowa na 10 hektarach uprawia jeżyny i wiśnie. To jedyne źródło utrzymania całej jego rodziny. - Co z tego, że w tym roku obrodziły, skoro straty idą już w tysiące złotych - załamuje ręce.
- Za kilogram jeżyn w skupie płacą nam 1,50 zł. A same koszty produkcji to co najmniej 2,50 zł. Przecież to się nie opłaci zbierać. Nie wiem, co robić: zwijać gospodarkę, czy czekać na jakiś cud?
Ale w cud rolnicy z naszego regionu nie wierzą. Po producentach wiśni i jeżyn liczenie strat rozpoczęli właściciele sadów jabłkowych. Niektóre przetwórnie rozpoczęły skupowanie jabłek przemysłowych, proponując cenę... 6 groszy za kilogram. Najwyższa cena, na jaką mogą liczyć sadownicy, to ok. 12 gr.
- Miesięcznie spłacam ponad 2 tys. zł kredytu. Wziąłem go, żeby się rozwijać, kupić maszyny. Ale jak tak dalej pójdzie, to mnie zlicytują i chyba przyjdzie się powiesić - mówi rolnik spod Buchałowic (gmina Kurów).
Podobne głosy słychać od Kraśnika, przez Opole Lubelskie, po Annopol. - Za jeżyny płacą nam 1,40 zł, a za wiśnie 35 groszy - wylicza Iwona Pawłocik, która w Drzewcach na 3 hektarach uprawia jeżyny. - Najgorsze, że niektóre chłodnie już w ogóle nic nie chcą brać owoców. Jeśli nie będzie zbytu, nie przetrwamy tego dramatu!
W chłodni "Mart” w Klementowicach za kilogram jeżyn płacą 1,50. - Ale wiśni już nie bierzemy - usłyszeliśmy w skupie.
W lubelskiej Izbie Rolniczej problem jest świetnie znany. - Ale nie jesteśmy w stanie nic zrobić - mówi Jacek Piasecki z IR. - Jest wolny rynek, firmy przetwórcze mają prawo ustalać ceny. Możemy tylko podejrzewać, że np. się zmówili, żeby odbić sobie poprzednie gorsze dla nich lata. Ale udowodnić tego nie sposób.
- Pozostaje tylko nadzieja, że skup innych owoców zrekompensuje straty na wiśniach i jeżynach - mówi Tomasz Solis, wiceprezes Związku Sadowników RP. - Ale to nic pewnego, bo skup jabłek przemysłowych zaczął się rzeczywiście od niskich cen. Jeśli tak dalej pójdzie, będzie naprawdę dramatycznie.
- Oni są teraz w dużym kłopocie - przyznaje Solis. - W przyszłym tygodniu będę w tej sprawie rozmawiał w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie.
(greg)