Przynieś pieniądze albo cię zadźgam - usłyszał uczeń od szkolnego kolegi. Dyrektorka zapewnia, że w szkole panuje rodzinna atmosfera.
W rozmowie z nami dyrektorka Alina Krupa stwierdziła, że nie widziała, by nauczyciel opuszczał którąś z grup. Zaprzeczył temu także wuefista. - Ale miałam już wcześniej skargi na tego nauczyciela - przyznaje Alina Krupa. - Jednak niewiele mogę zrobić. Rozmowy nie pomagają, a zwolnić nauczyciela nie jest tak łatwo.
Według relacji matki, która nas zaalarmowała, w szkole dochodziło też do wymuszeń. - Przez ponad miesiąc dzieci brały do szkoły dużo kanapek. W końcu okazało się, że starsi uczniowie zabierają im drugie śniadanie - opowiada kobieta.
- W szkole panuje rodzinna atmosfera. Opisane w gazecie sytuacje to zwykłe żarty, które uczniowie robią sobie nawzajem - twierdzi dyrektorka szkoły.
Tymczasem w poniedziałek okazało się, że te "żarty” zaczynają przybierać coraz groźniejszą formę. - Po powrocie ze szkoły syn mówił mi, że podszedł do niego kolega i powiedział, że jak na drugi dzień nie przyniesie kilku złotych, to go zadźga. Jestem naprawdę zszokowana - mówi przerażona matka.
O sprawie poinformowaliśmy zastępcę wójta Michowa, który sprawuje nadzór nad placówkami oświatowymi. - Słyszałem tylko o niszczeniu rowerów zostawianych przed tą szkołą. Dlatego zaproponowałem dyrektorce zamontowanie kamery. W sprawie bicia proponuję interwencję policji. Pilnie przyglądamy się nauczycielowi wf. Każde jego potknięcie będzie traktowane surowo - zapowiada Artur Karpiński, zastępca wójta.
Szkołą w Katarzynie zainteresuje się także lubelskie Kuratorium Oświaty. - Zorientuję się w sytuacji, jaka panuje w szkole, a zaniepokojonego rodzica proszę o kontakt. To pomoże w rozwikłaniu problemu - radzi wicekurator Marek Błaszczak.