Nie wszyscy kandydaci do parlamentu solidaryzują się
z cierpiącymi po wtorkowym zamachu Amerykanami i rezygnują
z organizacji pikników wyborczych. Jedni organizują spotkania
z wyborcami pod zmienioną nazwą, inni promują się podczas dożynek.
Zdaniem Sadowskiego lewica podporządkowała się komunikatowi.
Od Henryka Lipca ze sztabu Wiktora Osika z SLD usłyszeliśmy:
- Planowaliśmy piknik w ostatni przedwyborczy weekend, ale w tej sytuacji musieliśmy z niego zrezygnować.
Kandydujący z Łukowa z listy SLD -UP Arkadiusz Kasznia również planował zorganizowanie pikniku wyborczego w niedzielę 16 bm., ale festyn przełożono na środę.
- Zrezygnowaliśmy z organizowania pikniku o charakterze wyborczym - powiedział nam. - Zorganizuję go nie jako kandydat do Sejmu, ale jako prezes Klubu Sportowego Orlęta trzy dni później, po meczu pucharowym, który tego dnia rozegramy. Nie będzie zbyt głośno, planujemy spokojny piknik przy piwie - mówi A. Kasznia.
Kandydaci PSL i AWS mówią, że ich zakaz organizowania hucznych festynów dotknął najmniej:
- Moja kampania, jak cała kampania PSL, opierała się na spokojnych, wiejskich spotkaniach z rolnikami, nawet ulotki i plakaty już nam się skończyły i nie zamierzamy drukować nowych, o festynach nawet nie wspominam - mówi Leszek Świętochowski z PSL. Szef sztabu niezależnego kandydata na senatora Krzysztofa Głuchowskiego (w mijającej kadencji senatora AWS) Andrzej Komorowski podziela stanowisko Leszka Świętochowskiego. Kandydatom głośno promującym się mimo apelu, zostało też prowadzenie kampanii podczas dożynek, które jeszcze odbywają się w gminach.