Do kolejnych zakładów fryzjerskich w Chełmie docierają pisma z magistrackiego Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Fryzjerzy dowiadują się z nich, że „zostało wszczęte postępowanie administracyjne w sprawie przeznaczenia ich do wykonania świadczeń osobistych”. Oznacza to, że w razie wojny muszą stawić się w armii „w charakterze fryzjera wraz z przyborami na rzecz obrony”.
– Tu nie chodzi o pobór, ale wyświadczenie płatnej usługi dla wojska w razie jego mobilizacji – uspokaja Józef Górny, zastępca prezydenta miasta. – W razie potrzeby fryzjerzy będą musieli na przykład stawić się w koszarach i ostrzyc poborowych. W rachubę wchodzi zapłata za usługę, zwrot kosztów za dojazd, a nawet ekwiwalent za wyżywienie, jeśli fryzjer nie otrzyma od wojska posiłku.
W tym przypadku Urząd Miasta jest tylko pośrednikiem pomiędzy Wojskową Komendą Uzupełnień a fryzjerami. Magistrat został w to zaangażowany w związku z tym, że całe postępowanie musi zakończyć się decyzją administracyjną. Sama WKU nie może na nikogo nakładać obowiązku świadczenia osobistego.
– Kiedy ojczyzna wzywa, to nie pozostaje nic innego, jak się podporządkować – komentuje Renata Kotek, właścicielka jednego z zakładów fryzjerskich przy ul. Lubelskiej. – Nie wyobrażam sobie, aby ktoś z mojej branży z tego powodu się burzył.
Podobnych pism w związku z ustawowym obowiązkiem świadczenia osobistego lub rzeczowego na wypadek wojny mogą spodziewać się także kierowcy, pielęgniarki, lekarze, właściciele hoteli czy też samochodów ciężarowych i terenowych.