Cała Łęczna czeka na koncert Dody z zespołem Virgin. Jednak na występ gwiazdy nie zgodził się wczoraj burmistrz Teodor Kosiarski. Ze względów bezpieczeństwa.
- Organizator koncertu, Impresariat Artystyczny Grażyny Świętochowskiej z Końskich, zwrócił się do nas o wydanie zgody na imprezę masową - mówi Aneta Irla, szefowa referatu spraw obywatelskich Urzędu Miasta w Łęcznej. - We wniosku określił, że na koncert wejdzie 800 osób. Tymczasem ustaliliśmy, że na występie Dody (Doroty Rabczewskiej - dop. red.) może się zjawić nawet 2000 osób. Ze względów bezpieczeństwa burmistrz Teodor Kosiarski wydał decyzję odmowną.
Urzędnicy z Łęcznej ustalili prywatnymi kanałami, że tylko kopalnia Bogdanka zamówiła 1400 biletów. - Kolejne 200 zamówił Zespół Szkół nr 4. A organizator sprzedawał wejściówki w mieście - dodaje Aneta Irla. - Tymczasem szkolna hala nie jest dostosowana do przyjęcia tak dużej imprezy, a ponadto potrzeba znacznie więcej ochroniarzy niż przy deklarowanych 800 osobach publiczności.
Firma z Końskich nawet nie che słyszeć o odwołaniu koncertu. - Ta urzędniczka nie zna prawa - mówi Paweł Kołakowski, impresario. - Do koncertu dojdzie, bo to nie jest impreza masowa - dodaje, podpierając się odpowiednim paragrafem prawa, który mówi, że imprezą masową nie jest wydarzenie odbywające się placówce oświatowej. - A hala w Łęcznej jest częścią palcówki oświatowej - zauważa impresario.
Kiedy jednak pytamy go, ile biletów sprzedał i czy odda ludziom pieniądze, jeśli koncertu nie będzie, ucina: "To nie wasza sprawa!”
Zadzwoniliśmy zatem do Rafała Rabczewskiego, brata a zarazem menedżera Dody Elektrody i zespołu Virgin. - O tym, że nie będzie koncertu w Łęcznej, dowiaduję się od was. To dziwne, bo przed chwilą rozmawiałem przez telefon z Pawłem Kołakowskim, który potwierdził, że do koncertu w Łęcznej dojdzie. Zapewnił, że zagramy przed 1000-1200-osobową publiką. Zatem wybieramy się do Łęcznej, bo szanujemy wszystkich naszych fanów - deklaruje Rabczewski.