Andrzej Duda, radny PSL z Konopnicy, nie miał prawa startować w wyborach, bo prokurator ścigał go za jazdę po pijanemu. Ale wystartował i wybory wygrał.
Rajca odwołał się. Sąd Okręgowy w Lublinie był dla niego nad wyraz łaskawy i we wrześniu 2005 roku warunkowo umorzył postępowanie karne. Wydawało się, że na bulwersującym wyroku sprawa się skończy.
Kilka dni temu zadzwonił do nas mieszkaniec gminy Konopnica (prosi o anonimowość). - Sprawdźcie, na ile lat sąd zawiesił Dudzie postępowanie karne i czy przypadkiem jeszcze raz nie złamał prawa - poradził.
Sprawdziliśmy. Postępowanie karne zawieszono na dwa lata. Tymczasem już po roku, czyli jesienią 2006, Duda wystartował w wyborach do rady gminy. Wygrał i jest teraz ważnym człowiekiem w samorządzie - przewodniczącym rady gminy.
Tymczasem, zgodnie z ordynacją wyborczą do rad gmin, osoba, której sąd warunkowo umorzył postępowanie karne w sprawie popełnienia przestępstwa umyślnego, nie ma prawa wybieralności (art. 7). Mówiąc najprościej - Duda nie miał prawa startować w wyborach.
- Nie mieliśmy takiej wiedzy o radnym, rozpoczniemy postępowanie wyjaśniające - zapowiada Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.
Ale sprawa Dudy może zakończyć się o wiele poważniej niż tylko na utracie mandatu radnego. Każdy kandydat na radnego podpisuje oświadczenie o posiadaniu prawa wybieralności. Tak też zrobił Duda.
Z dokumentu wynika, że Duda poświadczył nieprawdę z premedytacją. Bo - jak podkreśla pani dyrektor - na druku, który podpisał, jest precyzyjna informacja, że osoby z wyrokiem warunkowo umarzający postępowanie karne nie mają prawa wybieralności.
- To już jest sprawa dla prokuratury - dodaje Bichta. - My możemy tylko zareagować przed wyborami i skreślić kandydata z listy, jeśli dowiemy się, że nie może startować.
- Zweryfikujemy te informacje - zapowiada Bożena Wasiewicz, zastępca szefowej Prokuratury Rejonowej w Lublinie.
Zadzwoniliśmy do Andrzeja Dudy. Ale odłożył słuchawkę, jak tylko usłyszał pytanie o wybory. Później nie odbierał telefonu.