Jedni uczniowie wysiadają z autobusów przy samej bramie do szkoły, innych autobus tak blisko nie dowozi. – To niebezpieczne i niesprawiedliwe – twierdzi mama jednego z uczniów. Okazuje się jednak, że wszystko odbywa się zgodne z przepisami.
Jak tłumaczy, to może być niebezpieczne. – Dzieci nie są w tym czasie pod opieką. Kiedy autobus się spóźnia i dzieci nie przyjeżdżają na czas do domu, rodzice mogą tylko dzwonić do sklepu przy przystanku i pytać, czy ich dziecko tam stoi – podkreśla pani Elżbieta. – A tymczasem ja, jako rodzic, musiałam się zobowiązać, że biorę na siebie odpowiedzialność za dziecko podczas drogi do szkoły.
Naszej Czytelniczce i jej dziecku gmina zaoferowała właśnie tę drugą możliwość, czyli zwrot kosztów przejazdu PKS-em. – Zadeklarowała odległość powyżej trzech kilometrów – wyjaśnia Skowronek-Skałecka.
Zgodnie z przepisami, w takim wypadku gmina nie musi zapewniać opieki nauczyciela podczas przejazdu, ani w drodze z przystanku do szkoły.